PERYSKOP WYdarzeNIA
44
kwiecień – maj 2021
by Peter znalazł sobie jakieś zajęcia dodatkowe.
Wybór padł na żeglarstwo, bo w Nowej Zelan-
dii to sport narodowy, poza tym starszy brat już
przecierał szlaki w lokalnym klubie. Początkowo
Peter karnie wykonywał polecenia brata, nie
tylko na wodzie. Ale pewnego dnia zwrócił mu
uwagę, że zbyt wolno wykonuje zwroty. „Moż-
na szybciej, widziałem w telewizji” – rzucił
z niespotykaną dla siebie pewnością w głosie. No
i skończyło się wspólne pływanie...
W szkółce żeglarskiej sześcioletni chłopak
miał dwa oblicza: na lądzie był powolny i spo-
kojny, ale za to na pokładzie optimista – wa-
leczny i ambitny. Po każdej porażce zalewał
się łzami, więc z odsieczą musiała wkraczać
mama. W gotowości bojowej był także trener
z Tauranga Yacht & Power Boat Club, który
przez dwa lata „gasił pożary” i wielokrotnie
namawiał młodego zawodnika, by ten przemy-
ślał sprawę i nie rzucał wszystkiego w diabły.
W wieku ośmiu lat zaczął starować w rega-
tach. W kolejnym sezonie wziął udział w mi-
strzostwach Nowej Zelandii. Jako 11-latek za-
jął drugie miejsce w mistrzostwach kraju,
rywalizując z zawodnikami starszymi o kilka
lat – wśród trenerów oraz w rodzinie wywołał
wtedy spore poruszenie. Mama wspomina, że
mimo to wciąż był zamknięty w sobie. Czasem
jego wewnętrzna energia znajdowała ujście
podczas dyskusji z bratem, które nie raz koń-
czyły się bójkami.
Na mistrzostwach świata rozegranych
w Teksasie nie miał szans w rywalizacji ze
starszymi i bardziej doświadczonymi zawod-
nikami. Znów były łzy, rzucanie sportu w kąt
na zawsze i oczywiście kolejna interwencja
mamy, która specjalnie pojechała do USA,
by wspierać syna w tych trudnych chwilach.
W postanowieniu o rozbracie z żeglarstwem
wytrwał kilka tygodni, po długich mediacjach
rodziców wrócił do treningów. Ojciec nawet
zwolnił się z pracy, by przypilnować kariery
syna – ciężar utrzymania rodziny spadł wtedy
na matkę i jej praktykę lekarską.
Rok później Peter wygrał mistrzostwa No-
wej Zelandii i zajął 40. miejsce w mistrzo-
stwach świata rozegranych na Wyspach Ka-
naryjskich. Uznał wtedy, że na optimiście nie
ma już czego szukać i w wieku 13 lat przesiadł
się na łódkę klasy P, bardzo popularną na anty-
podach, przypominającą cadeta z jednym ża-
glem. Gdy w krajowych regatach zajął drugie
miejsce, po raz pierwszy pogodził się z poraż-
ką i nie płakał. Był tak dumny z pokonania po-
Nowa Zelandia potrafiła uciec Włochom i kontrolować przebieg rywalizacji.
Fot. Carlo Borlenghi
Peter Burling z uśmiechem zmierza na kolejny wyścig. Czas pracuje dla Nowej Zelandii…
Fot. Luca Butto