WYdarzeNIA PERYSKOP
49
www.wiatr.pl
z najlepszymi sternikami świata, więc dosko-
nale wie w jakim miejscu jesteśmy i jakiego
poziomu sportowego szukamy.
Czy przedłużające się przygotowania
i niepewność związana z organizacją
igrzysk w czasie pandemii, miały wpływ
na twoją pracę?
Czasem musi być trochę gorzej, żeby póź-
niej mogło być lepiej. Nie chcę narzekać, ale
rzeczywiście niekiedy intensywność pracy do-
prowadza nas do miejsca, w którym organizm
zawodnika zaczyna szeptać: „Trochę zwolnij”.
Niedawno ciało zaczęło mi podpowiadać, bym
niektóre rzeczy wykonywała ostrożniej. Na
to nakładały się kolejne fale stresu związane
z przedłużającą się kampanią oraz doniesie-
niami prasowymi budzącymi niepewność co
do organizacji igrzysk. Czytałam na przykład,
że 80 proc. Japończyków sprzeciwia się orga-
nizacji tej imprezy w tak trudnych i niepew-
nych czasach – takie wiadomości mogą burzyć
spokój w głowie. Ostatnie lata to mieszanka
trudnych chwil i wspaniałych momentów. Jak
w życiu, tak i w sporcie.
Na jakim sprzęcie pływasz w tym sezonie?
Ostatnio najdłużej na kadłubach Devoti Sa-
iling produkowanych w Polsce przez włoską
firmę. Testowaliśmy też sprzęt wytwarzany
w Japonii, na którym będziemy się ścigać na
igrzyskach. Nie są to nasze ulubione łódki
i chyba nie należą do najszybszych. Na szczę-
ście, podczas regat olimpijskich, wszyscy będą
korzystać z jednakowych łódek dostarczonych
przez organizatorów.
Podczas przygotowań i regat staram się nie
przywiązywać nadmiernej wagi do sprzętu,
by nie zaprzątać sobie nim głowy. Na pewnym
poziomie sporo ważniejsze są inne elementy,
które wpływają na naszą dyspozycję. Co nie
zmienia faktu, że każda linka, bloczek, czy
system, jaki mam na łódce, to elementy prze-
myślane i dopracowane. Poza tym, uważam,
że każdą łódkę można poprowadzić szybko.
Póki nie czuję, że coś jest nie tak, to zakła-
dam, że wszystko jest OK, więc nie ma sensu
kombinować. Jeśli nie płyniesz kilka stopni
pełniej od rywali i bez problemu utrzymujesz
się w stawce podczas przymiarek, spokojnie
możesz się skupić na żegludze i rywalizacji.
Klasa Laser zaczęła w ostatnich sezonach
ewoluować...
Mamy kilka ciekawych nowości, które uła-
twiają zawodnikom dobór sprzętu i pracę. Może-
my już korzystać z kompasów elektronicznych.
Standardem są węglowe końcówki masztów –
dużo trwalsze i bardziej niezawodne (nie trzeba
mieć kilku końcówek na sezon, z obawy przed
złamaniami lub wygięciami). Wkrótce po-
wszechne będą także węglowe kolumny. Dzięki
współpracy ze sklepem Sailovnia, która układa
mi się doskonale, mam dostęp do wszystkich
sprzętowych nowości oraz do tych elemen-
tów wyposażenia, które co jakiś czas trzeba
wymienić.
Czy te zmiany możemy nazwać sprzętową
rewolucją?
Bez przesady. Laser to wciąż po prostu laser
– prosta łódka do twardej rywalizacji, w któ-
rej najważniejszym elementem jest zawodnik.
Zmiany są kosmetyczne i wynikają z natu-
ralnego postępu technologicznego. Możemy
raczej mówić o ewolucji, którą, w jakimś stop-
niu, przechodzi każda łódka. Nawet laser.
Co po igrzyskach?
Sporo zależy od tego, co się wydarzy pod-
czas regat olimpijskich. Mam w głowie kilka
scenariuszy na życie i karierę sportową. Być
może na mojej drodze pojawią się jakieś nowe
kierunki żeglarskiego rozwoju. Kampania
olimpijska była na pierwszym planie przez
kilka ostatnich lat, wiec pewnie zechcę też
wznowić naukę na uczelni, nie wykluczam
nawet powrotu na medycynę, która ciągle sie-
dzi gdzieś w mojej głowie. Wszystko w życiu
można zrobić, ale niestety nie wszystko w tym
samym czasie. A ponieważ nic nie robię na pół
gwizdka, nie chciałam łączyć sportu ze stu-
diowaniem. Na żadnym z frontów nie jesteś
wtedy na pełnym gazie. Nie chciałam wiecz-
nie przekładać egzaminów i dopychać studiów
kolanem – taka nauka zjadała mnie od środka.
Więc uznałam, że jeśli chcę robić coś dobrze,
na moich warunkach, to na wszystko trzeba
znaleźć odpowiedni moment.
Spróbowałaś sił na pokładzie morskie-
go jachtu klasy Volvo Ocean 65, w zało-
dze Sailing Poland. Ciągnie cię do takiego
żeglarstwa?
Bardzo. To było wspaniałe przeżycie, więc
nie wykluczam powrotu do załogi. Jestem ty-
pową laserówą, która dotąd znała żeglarstwo
tylko z jednej strony. Morska żegluga w eki-
pie Sailing Poland pokazała mi zupełnie nowe
oblicze naszego sportu. Dlatego bardzo mi
zależało, by wziąć udział w prologu do The
Ocean Race Europe. Chciałam opuścić strefę
komfortu, sprawdzić się na zupełnie innym
polu, przeżyć coś wyjątkowego i zobaczyć, jak
szybko można się nauczyć nowych rzeczy. Na
szczęście, w decydującym momencie choroba
morska mnie nie złapała.
Rozmawiał Krzysztof Olejnik
Magda Kwaśna z ekipą sklepu Sailovnia.