Luty - Marzec 2021

**W numerze:** **GIGANT OCEANÓW: DAMIEN SEGUIN** Samotny żeglarz bez dłoni w czołówce najtrudniejszych regat świata **JACEK SIWEK:** „Przeliczniki miały wyrównać szanse, ale chyba coś poszło nie tak” MAZURSKA WIOSNA Czartery first minute już od kwietnia **BAVARIA YACHTS** Stoczniowy biznes w dobie pandemii **DRUGA MŁODOŚĆ JACHTU „POLONEZ”** Nowoczesne rozwiązania w klasycznej formie **PLATINUM 35** Uniwersalny jacht półślizgowy nie tylko na Mazury

morze regaty

36

luty – marzec 2021

w Volvo Ocean Race. To było niesamowite

doświadczenie. Bouwe sterował i niewiele mó-

wił, ale cały czas kontrolował sytuację na po-

kładzie i bardzo dbał o żeglarzy z mniejszym

doświadczeniem. Niezwykłe połączenie kom-

petencji, doświadczenia i klasy.

Jaki jest twój regatowy jacht marzeń?

„Comanche”! To niezwykła jednostka.

Widywałem ten jacht na wielu imprezach,

a później spotkałem się z załogą przed Sydney

– Hobart. Po regatach chciałem się z nimi za-

brać w rejs powrotny do Sydney. Niestety, nie

zdążyliśmy załatwić wszystkich niezbędnych

formalności ubezpieczeniowych.

Jakie było twoje największe wyzwanie

regatowe?

Bez wątpienia Sydney – Hobart. Przygoto-

wania i logistyka muszą być dopięte na ostatni

guzik kilka miesięcy przed startem. Wszystkie

dokumenty są tam skrupulatnie sprawdzane.

Poza tym, ta impreza ma szczególną aurę. Przed

startem większość załóg gromadzi się w jednej

marinie, więc podczas przygotowań wszyscy

się spotykają. Podobnie jest przed startem ARC,

ale Sydney – Hobart to impreza wyjątkowa.

Miałeś już dwa podejścia do tego wyścigu.

W 2018 roku byłem członkiem ekipy Yacht

Clubu Sopot – wówczas nasz start nie doszedł

do skutku z powodów formalnych. Rok póź-

niej sam się zabrałem za przygotowanie wy-

jazdu. Popłynęliśmy wyczarterowanym jach-

tem „Maserati”, znakomicie przygotowanym.

Zajęliśmy 12. miejsce – to naprawdę doskona-

ły rezultat.

Jak podchodzisz do dzielenia jachtów na

klasy oraz do przeliczników?

To złożony problem. Jasne jest, że trzeba ja-

koś dzielić jachty, by wyrównać szanse bardzo

różnych jednostek. W wielu imprezach kryte-

ria są proste: jacht, który pierwszy mija linię

mety, sięga po tytuł Line Honours. W ostatniej

dekadzie słynny „Wild Oats” kilka razy był

pierwszy na mecie Sydney – Hobart i wszyscy

żeglarze znają ten jacht. Ale czy ktoś pamięta

choćby jedną łódź, która wygrała te regaty po

przeliczeniu czasów? W wyścigu mamy kilka

klas, a wiele jednostek jest klasyfikowanych

w kilku z nich. Można sięgnąć po jacht marzeń

i bić się o wszystko. Można też zaprojektować

łódź tylko po to, by wygrywała w danej grupie

– taka postawa budzi jednak we mnie pewien

sprzeciw.

„Giacomo” zdobył tytuł Line Honours

i wygrał także swoją klasę po korekcie...

To szczególny przypadek. Mówimy o jed-

nostce, która zwyciężyła w wokółziemskich

regatach Volvo Ocean Race (pod nazwą „Gro-

upama IV”), a później została gruntownie

przebudowana.

Jacek Siwek za sterem jachtu „Maserati”. Regaty Sydney – Hobart 2019.

Fot. Carlo Borlenghi

Z Robinem Knox-Johnstonem (2014).

Made with Publuu - flipbook maker