Grudzień - Styczeń 2021

**W numerze:** KURS NA NOWY SZTYNORT Cztery pory roku na Mazurach Z GIŻYCKA DO WARSZAWY Raport z rejsu przez Mazury, Pisę i Narew ŻEGLARZA ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR” Ósma edycja plebiscytu „Wiatru” - poznaj nominowanych LEASING JACHTÓW Konsolidacja na rynku i rozwój branży w czasach pandemii PRZYSTANEK ALASKA Jak żeglować na krańcu świata – raport z pokładu „Crystal” DROGA WODNA E70 Nowe inwestycje i remonty na najdłuższym polskim szlaku WYPRAWA ŹRÓDŁA BAŁTYKU Jacht 2020 i silnik Torqeedo na wiślanym szlaku

szlaki wodne śródlądzie

41

www.wiatr.pl

dzimy w Pisę, od razu odczuwamy zbawien-

ną siłę nurtu rzeki. Cumujemy w porcie od-

danym do użytku kilka lat temu, jest najbliżej

miasta. Z małego jachtu trzeba się wspinać

na keję – być może przystań zaprojektowano,

uwzględniając podniesienie poziomu wody

po zbudowaniu planowanej śluzy. Bliskość

miasta wynagradza niewygody, a brak in-

nych jachtów gwarantuje wieczorny spokój.

Rano w drogę. Taktyka na Pisę jest prosta:

maszt położony, bo i tak nie wieje. Ja na dzio-

bie z pychem do nadawania prędkości i kon-

trolowania biegu łodzi w zakolach. Miecz

mocno podniesiony. Andrzej przy rumplu.

Płetwa sterowa uniesiona do połowy – jacht

zachowuje sterowność, ale sternik musi wal-

czyć z dużymi oporami. W razie sytuacji

awaryjnej, podniesiona płetwa pozwoli szyb-

ko zmienić kurs. Na pierwszych zakrętach

nabieramy wprawy i wkrótce rozumiemy się

bez słów – każdy wie, co ma robić. Ważne jest

to, by jacht płynął szybciej od nurtu, zacho-

wując choćby minimalną sterowność. Kiedy

jej brakuje, kurs trzeba korygować pychem.

Na dziobie oriona jest dość mało miejsca.

Nie mamy kosza dziobowego i relingów,

a pokład jest mokry i śliski. Brak sztagu uła-

twia manewry, ale zmusza do dużej ostroż-

ności. Jeden błąd i człowiek z pychem ląduje

w wodzie.

Na wszelki wypadek na dziobie wieziemy

kotwicę. Druga jest gotowa do rzucenia z kosza

rufowego. Liny kotwiczne nie są zbyt długie.

Chodzi o to, by w razie nieoczekiwanej prze-

szkody, kotwica szybko chwyciła na płytkiej

wodzie. A przeszkód nie brakuje, bo stan wody

nie jest zbyt wysoki. Pierwszy odcinek Pisy

wije się przez las, pełno tu wystających korzeni

i konarów powalonych drzew. Na szczęście naj-

większe przeszkody zostały już usunięte przez

naszych poprzedników. Gdyby trafiło na nas, to

mielibyśmy problem – na pokładzie mamy bo-

wiem jedynie ręczną piłę.

Rzeka ma spadek 32 cm na kilometr, więc

nurt jest szybki. Głębokość przekracza 1,5 me-

tra. Przez dłuższe chwile nie używam wiosła

pychowego, ale zbliżając się do kolejnego za-

krętu, muszę być gotowy do odepchnięcia dzio-

bu w nurt – nie zawsze jest to łatwe. Pisa jest

pusta, nie ma ani jachtów, ani nawet wędkarzy.

W pewnej chwili przez rzekę przeprawia się je-

leń – w ogóle nie zwraca na nas uwagi.

Przed mostem w miejscowości Wincenta,

obok której przebiegała przedwojenna grani-

ca polsko-pruska, wypływamy z lasu – teraz

rzeka wije się malowniczo pośród łąk i pól.

Most w Wincencie przywołuje wspomnienia

z lat 70. Okoliczni rolnicy czasem zagradzali

przepływ i domagali się myta. Dochodziło do

awantur, a nawet do rękoczynów. Dziś jest tu

spokojnie. Nieliczni wędkarze przyjaźnie po-

zdrawiają żeglarzy.

Stawiamy maszt i rozwijamy grot – spró-

bujemy dodać sobie trochę prędkości. Przy-

spieszamy. Mijamy kolejne zakola. Rzeka

meandruje tak mocno, że krowy na łące

oglądamy z trzech stron. Sporo największych

zakrętów z biegiem lat się wyprostowało. Dla

nas to dobra wiadomość, bo dzięki temu szlak

jest choć trochę krótszy. Gdy wiatr wypełnia

żagiel, prędkość wyraźnie wzrasta. Trzeba

jednak jeszcze bardziej uważać na zakrę-

tach. Wbicie się dziobem w trawiasty brzeg

nie spowoduje uszkodzeń, ale jeśli trafimy na

skarpę, a tych nie brakuje, na pokład spadną

kilogramy piasku.

Najbliższy postój to Kozioł lub Ptaki – zoba-

czymy, które miejsce okaże się bardziej przy-

jazne. Musimy uzupełnić zapasy, tęsknimy też

za postojem w cywilizowanych warunkach.

W miejscowości Kozioł stajemy za mostem na

prawym brzegu, przy terenie rekreacyjnym.

Niestety, prócz mebli ogrodowych, placu zabaw

i kapliczki, nic tu nie ma. Po herbacie ruszamy

dalej. Pobliskie Ptaki miały się stać ważnym

węzłem z portem i zapleczem dla wodniaków.

Do dziś nic tu jednak nie powstało, jest tylko

stary slip dla przyczep z kajakami i sklep spo-

żywczy. Na noc stajemy przy moście.

Na kolejnych kilometrach rzeka znowu się

zmienia. Robi się jakby mniej kręta, brzegi

są porośnięte, miejscami nurt przyspiesza.

Pojawiają się łachy utrudniające żeglugę,

a na brzegach jest coraz więcej zabudowań.

Nie osiągamy dużych prędkości na pychu

i żaglach, ale mieścimy się w zakładanym

harmonogramie. Po południu dopływamy do

znanego nam sprzed lat biwaku znajdującego

się przed Nowogrodem. Niegdyś stacjonowali

tu harcerze, a teren był uprzątnięty. Dziś to

typowa wędkarska miejscówka z namiotami,

bałaganem i porozrzucanymi śmieciami. Ale

miejsce warte jest cumowania.

Rano zjazd do Nowogrodu, w którym Pisa

wpada do Narwi – w tym miejscu zmienia się

oblicze naszego spływu. Przed ostatnim mo-

stem na Pisie (Morgowniki) nurt gwałtownie

przyspiesza, a po obu stronach rzeki poja-

wiają się liczne kamienie. Robi się naprawdę

niebezpiecznie, bo kamienie są ukryte pod

lustrem wody. W Nowogrodzie cumujemy

naprzeciwko ujścia Pisy, przy Skansenie Kur-

piowskim im. Adama Chętnika (oddział 

Przystań żeglarska w Piszu. Głębokości w porcie niewielkie, ale za to keja bardzo wysoka.

Projekty palcem po wodzie pisane

Na początku tego stulecia podjęto działania zmierzające do wypromowania drogi wodnej Pisy i Narwi.

Powstały sążniste opracowania prezentujące szlak, organizowano konferencje w terenie, budowano

stoiska promocyjne na branżowych targach, aż w końcu... temat ucichł. Strona internetowa projektu

(www.pisa-narew.eu) wciąż działa, ale ostatni wpis pochodzi z połowy 2017 roku. Ciekawy materiał

opublikował Portal Morski w 2018 roku – artykuł w panegirycznym stylu opisywał starania ministra go-

spodarki morskiej i żeglugi śródlądowej zmierzające do udrożnienia Narwi i Pisy. Zapowiadano prace

regulacyjne na Narwi oraz podpiętrzenie Pisy przez budowę dwóch stopni wodnych. Dziś nie ma już ani

ministra, ani jego ministerstwa, a śluza w Piszu dzieli losy polskiej elektrowni atomowej – ma być, ale nie

wiadomo kiedy i gdzie. Z kolei Narew jest częścią Szlaku Wodnego im. Króla Stefana Batorego (razem

z Biebrzą i Kanałem Augustowskim oraz z Wisłą i Nogatem). Ten projekt narodził się w 2007 roku, ale pra-

ce zakończyły się na powołaniu komitetu i organizowaniu spotkań na Zamku Królewskim w Warszawie.

Made with Publuu - flipbook maker