Grudzień - Styczeń 2021

**W numerze:** KURS NA NOWY SZTYNORT Cztery pory roku na Mazurach Z GIŻYCKA DO WARSZAWY Raport z rejsu przez Mazury, Pisę i Narew ŻEGLARZA ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR” Ósma edycja plebiscytu „Wiatru” - poznaj nominowanych LEASING JACHTÓW Konsolidacja na rynku i rozwój branży w czasach pandemii PRZYSTANEK ALASKA Jak żeglować na krańcu świata – raport z pokładu „Crystal” DROGA WODNA E70 Nowe inwestycje i remonty na najdłuższym polskim szlaku WYPRAWA ŹRÓDŁA BAŁTYKU Jacht 2020 i silnik Torqeedo na wiślanym szlaku

29

www.wiatr.pl

Prądy i pływy

Pływy na Alasce wahają od metra na Aleu-

tach do nawet jedenastu metrów w Zatoce

Cooka. Powoduje to miejscami bardzo silne

prądy, które w połączeniu z wysokim falowa-

niem, mogą być groźne. Prądy na Aleutach,

między Pacyfikiem a Morzem Beringa, do-

chodzą do dziewięciu węzłów. Przy sztormo-

wej pogodzie mogą powstawać gigantyczne

strome fale. Inne niebezpieczne miejsce to

okolica wysp Barren leżących na wejściu do

Zatoki Cooka. Miejscowi kilka razy przestrze-

gali nas, aby nie pchać się tam, jeśli prognoza

zapowiada wiatr przekraczający 25 węzłów.

Prądy i pływy są dość dobrze prognozowane

w darmowym programie OpenCPN.

Trzęsienia ziemi

i zagrożenie tsunami

Żeglując wzdłuż brzegów Alaski, prze-

mierzamy tzw. Pierścień Ognia. To najbar-

dziej aktywny wulkanicznie obszar świata.

Trzęsienie ziemi, nawet odległe, może spo-

wodować falę tsunami, która na płytkich

przybrzeżnych wodach robi się niebezpiecz-

na. Zaliczyliśmy jeden tydzień pod znakiem

trzęsień ziemi. Pierwszego dnia, po przyby-

ciu do Dutch Harbor, mieliśmy nocną ewa-

kuację portu. Po godzinie stania na górce,

zagrożenie tsunami odwołano. Kilka dni

później obudziliśmy się po północy na kotwi-

cowisku, bo cały jacht się trząsł. Dwie noce

później, podczas przelotu, znów wpadliśmy

w wibracje. Na stronie tsunami.gov sprawdzi-

liśmy, że właśnie w tych godzinach notowano

słabe trzęsienia ziemi w najbliższej okolicy.

W mediach zazwyczaj słyszymy tylko o tych

najmocniejszych wstrząsach, ale gdy zerknie-

my na tsunami.gov to okazuje się, że ziemia

na Alasce trzęsie się prawie codziennie.

Kelp i pływające drewno

Kelp to bardzo długie wodorosty charakte-

rystyczne dla wód dalekiego południa i pół-

nocy. Ich pnącza mogą mieć długość kilku-

dziesięciu metrów, grubość ręki i sięgać aż

do powierzchni wody. Z jednej strony dość

dobrze pokazują płycizny, a z drugiej – po-

trafią unieruchomić mały jacht. Grube łodygi

oplotły raz naszą płetwę sterową i prędkość

spadła o dwa węzły. Na dodatek dość kłopo-

tliwe było usunięcie tego balastu. Na mniej-

szych jachtach, mających słabsze silniki, kelp

może unieruchomić śrubę. Na jachcie znajo-

mych Amerykanów dwa razy skończyło się

to przymusowym nurkowaniem.

Drugie zagrożenie to pływające drewno.

Czasami są to po prostu gałęzie, ale często

zdarzają się gigantyczne drzewa. Całe plaże

pełne są drewna wyrzuconego przez ocean.

O ile pływanie w nocy po zatoce Alaska jest

nieuniknione i wiąże się z lekkim dresz-

czykiem, o tyle podejmowanie żeglugi po

Alasce południowo-wschodniej i Inside Pas-

sage po zmroku jest po prostu nierozsądne.

Ponieważ zatok jest mnóstwo, łatwo można

znaleźć miejsce na nocleg.

Przyroda, czyli

to co najpiękniejsze

Człowiek przypływa na Alaskę, marznie,

przeżywa trzęsienia ziemi, ucieka przed sztor-

mami, plącze się w kelpie i unika zderzeń z dry-

fującym drewnem, by dotknąć nieskazitelnej

dziewiczej przyrody. Widoki, zmieniający się

krajobraz, wulkany, lodowce, dzikie zwierzęta,

mnóstwo jagód i borówek – to rzeczy niezwy-

kłe i niepowtarzalne. Tylu dziko rosnących

owoców, łososi w rzekach w trakcie tarła oraz

niedźwiedzi, które się tym wszystkim objada-

ją, nie zobaczycie nigdzie. W wodzie co chwilę

widać pozujące do zdjęć pocieszne wydry, foki,

wieloryby, a na skałach wylegują się i sapią lwy

morskie. Te wszystkie cuda natury są na wycią-

gnięcie ręki i często trzeba się pohamowywać,

by nie podpłynąć zbyt blisko. Kiedy odległość

od jachtu spada poniżej 100 metrów, zwierzęta

zaczynają się denerwować. Dlatego staraliśmy

się nie przekraczać tej granicy.

Daleko na północy występują białe niedź-

wiedzie, natomiast od strony Pacyfiku

– brązowe i czarne. Najłatwiej spotkać je

w miesiącach letnich, kiedy łososie wracają

do strumieni złożyć ikrę. Ponieważ niedź-

wiedzie są z natury leniuchami, ciągną do

ujścia rzek, by zdobyć łatwy łup. W  jed-

nym miejscu widzieliśmy jednocześnie aż

14 niedźwiedzi (większość z nich to były

maluchy). Niedźwiedzie teoretycznie nie

atakują ludzi, jednak są to dzikie zwierzęta

i wypadki się zdarzają. Tak więc lepiej nie

wchodzić im w drogę.

Już na początku przygody z Alaską, w Dutch

Harbor, znajdowaliśmy nieprzebrane ilości

malin. Przydrożne krzaki po prostu się od nich

uginały. Później pojawiły się jagody i borówki

amerykańskie. Wszystko na wyciągnięcie ręki.

Naleśniki na śniadanie, ze świeżo zebrany-

mi owocami, smakują naprawdę wyśmieni-

cie. Alaska to także raj dla miłośników węd-

kowania. Można być w tej materii kompletnie

zielonym, a i tak coś się złowi. Wystarczy spró-

bować. My nie jesteśmy specjalistami w poło-

wach na zimnych wodach, a mimo to nałapali-

śmy całkiem sporo łososi, fląder i halibutów. Do

walorów smakowych dzikiego łososia czy ha-

libuta, chyba nie musimy nikogo przekonywać.

Rejon ten słynie także z zórz polarnych.

Najczęściej występują one w miejscowości

Fairbanks (centralna część Alaski). My, że-

glując wzdłuż wybrzeża, dwa razy mogliśmy

podziwiać to zjawisko. Trzeba też wspomnieć

o lodowcach – na Alasce jest ich 27 tysięcy.

Całkiem sporo schodzi spektakularnie wprost

do wody (tidal glacier). Jeśli w fiordzie nie

pływa zbyt dużo lodu, można podejść jachtem

prawie pod same czoło lodowca. Trzeba jed-

nak zachować ostrożność, bo lodowce stale się

cielą. Mieliśmy wyjątkowe szczęście podzi-

wiać te najbardziej spektakularne w Icy Bay,

czy w Yakutat w pełnym słońcu. Nawet przy

dużym nasłonecznieniu temperatura w pobli-

żu lodowców spada prawie do zera.

Czy warto?

Podsumowując, Alaska to jeden z naj-

piękniejszych i najbardziej zróżnicowa-

nych rejonów na naszej planecie. Pogoda

bywa wymagająca, jednak miejsc gdzie

można bezpiecznie przeczekać sztorm jest

dużo, a widoki podczas ładnej pogody są

po prostu powalające. Dlatego warto tam

popłynąć – choćby przez pół świata. Te kil-

ka miesięcy, które spędziliśmy na Alasce,

rozbudziły nasze apetyty i w przyszłości

planujemy wrócić po więcej.

Michał Palczyński i Ola Rapp

Michał Palczyński i Ola Rapp kontynuują ośmio-

letni rejs dookoła świata. Dla Michała to już dru-

gie kółko. Powrót do Europy planują w 2026 roku.

Rejs podzielony jest na wiele krótkich etapów –

każdy chętny może dołączyć do załogi na wybra-

ny odcinek. Wyprawa jest finansowana z wpłat

uczestników. Więcej newsów z pokładu na blogu

skiff.pl/blog.

Gdy rybacy wrócą z połowów, powieszą tu swoje zdobycze.

Made with Publuu - flipbook maker