29
www.wiatr.pl
Prądy i pływy
Pływy na Alasce wahają od metra na Aleu-
tach do nawet jedenastu metrów w Zatoce
Cooka. Powoduje to miejscami bardzo silne
prądy, które w połączeniu z wysokim falowa-
niem, mogą być groźne. Prądy na Aleutach,
między Pacyfikiem a Morzem Beringa, do-
chodzą do dziewięciu węzłów. Przy sztormo-
wej pogodzie mogą powstawać gigantyczne
strome fale. Inne niebezpieczne miejsce to
okolica wysp Barren leżących na wejściu do
Zatoki Cooka. Miejscowi kilka razy przestrze-
gali nas, aby nie pchać się tam, jeśli prognoza
zapowiada wiatr przekraczający 25 węzłów.
Prądy i pływy są dość dobrze prognozowane
w darmowym programie OpenCPN.
Trzęsienia ziemi
i zagrożenie tsunami
Żeglując wzdłuż brzegów Alaski, prze-
mierzamy tzw. Pierścień Ognia. To najbar-
dziej aktywny wulkanicznie obszar świata.
Trzęsienie ziemi, nawet odległe, może spo-
wodować falę tsunami, która na płytkich
przybrzeżnych wodach robi się niebezpiecz-
na. Zaliczyliśmy jeden tydzień pod znakiem
trzęsień ziemi. Pierwszego dnia, po przyby-
ciu do Dutch Harbor, mieliśmy nocną ewa-
kuację portu. Po godzinie stania na górce,
zagrożenie tsunami odwołano. Kilka dni
później obudziliśmy się po północy na kotwi-
cowisku, bo cały jacht się trząsł. Dwie noce
później, podczas przelotu, znów wpadliśmy
w wibracje. Na stronie tsunami.gov sprawdzi-
liśmy, że właśnie w tych godzinach notowano
słabe trzęsienia ziemi w najbliższej okolicy.
W mediach zazwyczaj słyszymy tylko o tych
najmocniejszych wstrząsach, ale gdy zerknie-
my na tsunami.gov to okazuje się, że ziemia
na Alasce trzęsie się prawie codziennie.
Kelp i pływające drewno
Kelp to bardzo długie wodorosty charakte-
rystyczne dla wód dalekiego południa i pół-
nocy. Ich pnącza mogą mieć długość kilku-
dziesięciu metrów, grubość ręki i sięgać aż
do powierzchni wody. Z jednej strony dość
dobrze pokazują płycizny, a z drugiej – po-
trafią unieruchomić mały jacht. Grube łodygi
oplotły raz naszą płetwę sterową i prędkość
spadła o dwa węzły. Na dodatek dość kłopo-
tliwe było usunięcie tego balastu. Na mniej-
szych jachtach, mających słabsze silniki, kelp
może unieruchomić śrubę. Na jachcie znajo-
mych Amerykanów dwa razy skończyło się
to przymusowym nurkowaniem.
Drugie zagrożenie to pływające drewno.
Czasami są to po prostu gałęzie, ale często
zdarzają się gigantyczne drzewa. Całe plaże
pełne są drewna wyrzuconego przez ocean.
O ile pływanie w nocy po zatoce Alaska jest
nieuniknione i wiąże się z lekkim dresz-
czykiem, o tyle podejmowanie żeglugi po
Alasce południowo-wschodniej i Inside Pas-
sage po zmroku jest po prostu nierozsądne.
Ponieważ zatok jest mnóstwo, łatwo można
znaleźć miejsce na nocleg.
Przyroda, czyli
to co najpiękniejsze
Człowiek przypływa na Alaskę, marznie,
przeżywa trzęsienia ziemi, ucieka przed sztor-
mami, plącze się w kelpie i unika zderzeń z dry-
fującym drewnem, by dotknąć nieskazitelnej
dziewiczej przyrody. Widoki, zmieniający się
krajobraz, wulkany, lodowce, dzikie zwierzęta,
mnóstwo jagód i borówek – to rzeczy niezwy-
kłe i niepowtarzalne. Tylu dziko rosnących
owoców, łososi w rzekach w trakcie tarła oraz
niedźwiedzi, które się tym wszystkim objada-
ją, nie zobaczycie nigdzie. W wodzie co chwilę
widać pozujące do zdjęć pocieszne wydry, foki,
wieloryby, a na skałach wylegują się i sapią lwy
morskie. Te wszystkie cuda natury są na wycią-
gnięcie ręki i często trzeba się pohamowywać,
by nie podpłynąć zbyt blisko. Kiedy odległość
od jachtu spada poniżej 100 metrów, zwierzęta
zaczynają się denerwować. Dlatego staraliśmy
się nie przekraczać tej granicy.
Daleko na północy występują białe niedź-
wiedzie, natomiast od strony Pacyfiku
– brązowe i czarne. Najłatwiej spotkać je
w miesiącach letnich, kiedy łososie wracają
do strumieni złożyć ikrę. Ponieważ niedź-
wiedzie są z natury leniuchami, ciągną do
ujścia rzek, by zdobyć łatwy łup. W jed-
nym miejscu widzieliśmy jednocześnie aż
14 niedźwiedzi (większość z nich to były
maluchy). Niedźwiedzie teoretycznie nie
atakują ludzi, jednak są to dzikie zwierzęta
i wypadki się zdarzają. Tak więc lepiej nie
wchodzić im w drogę.
Już na początku przygody z Alaską, w Dutch
Harbor, znajdowaliśmy nieprzebrane ilości
malin. Przydrożne krzaki po prostu się od nich
uginały. Później pojawiły się jagody i borówki
amerykańskie. Wszystko na wyciągnięcie ręki.
Naleśniki na śniadanie, ze świeżo zebrany-
mi owocami, smakują naprawdę wyśmieni-
cie. Alaska to także raj dla miłośników węd-
kowania. Można być w tej materii kompletnie
zielonym, a i tak coś się złowi. Wystarczy spró-
bować. My nie jesteśmy specjalistami w poło-
wach na zimnych wodach, a mimo to nałapali-
śmy całkiem sporo łososi, fląder i halibutów. Do
walorów smakowych dzikiego łososia czy ha-
libuta, chyba nie musimy nikogo przekonywać.
Rejon ten słynie także z zórz polarnych.
Najczęściej występują one w miejscowości
Fairbanks (centralna część Alaski). My, że-
glując wzdłuż wybrzeża, dwa razy mogliśmy
podziwiać to zjawisko. Trzeba też wspomnieć
o lodowcach – na Alasce jest ich 27 tysięcy.
Całkiem sporo schodzi spektakularnie wprost
do wody (tidal glacier). Jeśli w fiordzie nie
pływa zbyt dużo lodu, można podejść jachtem
prawie pod same czoło lodowca. Trzeba jed-
nak zachować ostrożność, bo lodowce stale się
cielą. Mieliśmy wyjątkowe szczęście podzi-
wiać te najbardziej spektakularne w Icy Bay,
czy w Yakutat w pełnym słońcu. Nawet przy
dużym nasłonecznieniu temperatura w pobli-
żu lodowców spada prawie do zera.
Czy warto?
Podsumowując, Alaska to jeden z naj-
piękniejszych i najbardziej zróżnicowa-
nych rejonów na naszej planecie. Pogoda
bywa wymagająca, jednak miejsc gdzie
można bezpiecznie przeczekać sztorm jest
dużo, a widoki podczas ładnej pogody są
po prostu powalające. Dlatego warto tam
popłynąć – choćby przez pół świata. Te kil-
ka miesięcy, które spędziliśmy na Alasce,
rozbudziły nasze apetyty i w przyszłości
planujemy wrócić po więcej.
Michał Palczyński i Ola Rapp
Michał Palczyński i Ola Rapp kontynuują ośmio-
letni rejs dookoła świata. Dla Michała to już dru-
gie kółko. Powrót do Europy planują w 2026 roku.
Rejs podzielony jest na wiele krótkich etapów –
każdy chętny może dołączyć do załogi na wybra-
ny odcinek. Wyprawa jest finansowana z wpłat
uczestników. Więcej newsów z pokładu na blogu
skiff.pl/blog.
Gdy rybacy wrócą z połowów, powieszą tu swoje zdobycze.