Pętla żuławska zalew wiślany
40
„Na jachtach montujemy echosondy, więc
systematycznie kontrolujemy głębokości na
okolicznych wodach i szlakach. W klubie
mamy jednostki o zanurzeniu dwóch metrów
i one swobodnie pływają. Sam żegluję takim
jachtem. I to nie tylko w torach wodnych, ale
także halsując. Odwiedzamy Kąty Rybackie,
Krynicę Morską, Tolkmicko i Frombork. Je-
śli ktoś ma łódź o zanurzeniu 1,6 metra, może
pływać prawie wszędzie. Tor główny, między
stawą Elbląg a granicą z Rosją, ma cztery me-
try głębokości. Tor prowadzący w kierunku
ujścia rzeki Elbląg: 2,5 metra, a sama rzeka
– 3,5 metra”.
Port rybacki w Piaskach
Przy północnych wiatrach, w główkach Portu
Tolkmicko oraz w torze podejściowym, tworzą
się całkiem spore fale. Tak duże, że śruba naszego
zaburtowego silnika od czasu do czasu wychodzi
ponad powierzchnię wody (w załodze są tylko
dwie osoby, wiec obciążenie rufy jest niewielkie).
Trzeba zatem rozpędzić łódź, by rufa przykleiła
się do wody lub od razu postawić żagle i odejść
od linii wiatru. Obieramy kurs na Piaski (Nowa
Karczma). Ostatnia osada na Mierzei Wiślanej,
administracyjnie należąca do Krynicy Morskiej,
leży trzy kilometry przed granicą z Rosją (Ob-
wód Kaliningradzki). Z oddali wypatrujemy
toru, nabieżników i charakterystycznych drew-
nianych tyczek rybackich ustawionych na lądzie
w stożki przypominające indiańskie wigwamy.
Cumujemy pośrodku, burtą przy krótkim
drewnianym molo dzielącym basen portowy
na dwie części. Nie ma tu infrastruktury dla
żeglarzy, więc musimy się obyć bez prądu
i wieczornej kąpieli. Ale za to delektujemy się
ciszą i stoimy za darmo. Obok portu jest sklep
– niewielki, ale nieźle zaopatrzony. Kawałek
dalej – wędzone ryby i warzywniak. Tuż
przed kościołem – kawiarnia „Koniec świa-
ta”. Warto też przejść las porastający mierzeję
i odwiedzić piękną szeroką plażę (na począt-
ku wakacji była niemal bezludna).
Do Starej Pasłęki pod eskortą
Opuszczamy Piaski i obieramy kurs na Sta-
rą Pasłękę. Po dobrej godzinie żeglugi w kie-
runku południowo-wschodnim, dostrzegamy
czarną łódź typu RIB, która dość szybkim
tempem zbliża się w naszym kierunku. Po
kilku minutach zwalnia, zatacza łuk i podpły-
wa od rufy. To załoga Kaszubskiego Dywi-
zjonu Straży Granicznej, która w głębi lądu,
na prawym brzegu rzeki Pasłęka, stacjonuje
w nowym okazałym budynku. Pada krótkie
pytanie: „Dokąd płyniecie?”. Równie zwięzła
odpowiedź: „Stara Pasłęka”. Pogranicznicy
przyjmują do wiadomości, że nie mamy w gło-
wie przekraczania morskiej granicy z Federa-
cją Rosyjską i unoszą kciuk do góry. Powoli
się oddalają. Jednak nie znikają nam z oczu.
Czekają w pobliżu, aż trafimy w ujście rzeki.
Jakby się chcieli upewnić, że znamy drogę.
Po zmroku wolelibyśmy tu nie wpływać.
Wpierw dostrzegamy boje wyznaczające tor
podejściowy do przystani Nowa Pasłęka (Uj-
ście), która leży na południe od wyspy (głę-
bokość w główkach: około metr). Po chwili
wypatrujemy pławę z napisem NPA (Nowa
Pasłęka) i gdy jest już niemal na wyciągnięcie
ręki, zmieniamy kurs na południe – żeglujemy
teraz w kierunku plaży i starego zniszczonego
falochronu (tor nie jest tu wytyczony bojami).
Przed falochronem musimy unieść miecz,
a po chwili także płetwę sterową – robi się
Ujście rzeki Pasłęka. Szlak prowadzi tuż obok niewielkiej plaży. Tylko dla jachtów z uchylnym mieczem!
Zwodzony most nad odnogą Pasłęki.
Stara smażalnia w Nowej Pasłęce (300 metrów od portu).
Przy kei w Starej Pasłęce. Cumując trzeba pamiętać o dość silnym prądzie rzeki.
Przystań Nowa Pasłęka (Ujście). Cumowanie burtą.