Kwiecień - Maj 2020

**W numerze:** ODMRAŻANIE SPORTU I BIZNESU Wszystkie ręce na pokład NOWA KLASA GLOBE 5.80 Czy sklejkowa konstrukcja z Polski podbije świat? POLISH RESCUE RADIO Nowy operator morskiego systemu łączności SILNIKI ELEKTRYCZNE TORQEEDO Poradnik "Wiatru" i firmy Pro Fishing and Sport

WYdarzeNIA PERYSKOP

23

www.wiatr.pl

ją się tu trwać od tysięcy lat – nienaruszone

przez człowieka. Ponad tydzień pływaliśmy

wokół wysp archipelagu, bez zasięgu telefonii

komórkowej, bez jakichkolwiek oznak cywi-

lizacji i bez kontaktu z resztą świata. Mogli-

śmy się nacieszyć ciszą, jakiej doświadczyć

można tylko w tak odległych zakątkach. 

Sterowanie było głównie domeną Darka, któ-

ry nawet kilka godzin dziennie spędzał przy

sterze. Gdy pojawialiśmy się na pokładzie, nasi

towarzysze od razu zaczynali nam opisywać

widoki. Dzięki nim mogliśmy się nacieszyć

obrazami, które wielu z was może zobaczyc na

zdjęciach.

W przepięknej zatoce Olla mogłam innymi

zmysłami poznawać odwiedzane miejsca.

Zapach i konsystencja torfów, po których

spacerowaliśmy koło lodowców. Roślinność,

która mimo rozpoczynającej się zimy wciąż

była zielona, miała zapach, kształt i konsy-

stencję. Dźwięki łamanych muszli, wyrzuca-

nych przez ocean. Bogata w dźwięki fauna:

kondory olbrzymie, kormorany, pingwiny

magellańskie, delfiny, wieloryby, czy lwy

morskie, które w wydawanych odgłosach

przypominały mi cielęta. Niezapomniane

były też mijane lodowce. Lód skruszony do

napoju podczas jednego z postojów smako-

wał wybornie.

Muszę też wspomnieć o innych przyjem-

nościach, które spotykały nas na pokładzie.

Były pokazy filmów, a pewnego dnia uda-

ło się nawet obejrzeć Teatr Telewizji. Były

wspólne posiłki, których podstawę stanowiła

tzw. pasza, czyli owsianka z dużą ilością orze-

chów i świeżych owoców. Na kolację serwo-

wano argentyńską wołowinę. Koledzy z załogi

przygotowywali ją fantastycznie, prześcigając

się w pomysłach na danie dnia. Byli też tacy,

którzy w swym menu mieli przede wszystkim

słodycze. Osoby odpowiedzialne na „Selmie”

za zaopatrzenie, były o tym dobrze poinfor-

mowane, bo słodkości nie brakowało nam do

ostatniego dnia. Smak dulce de leche (słodka

masa krówkowa) zapamiętam na zawsze.

Zarówno w Chile (Puerto Williams), jak

i w Argentynie (Ushuaia i Buenos Aires), ludzie

okazywali zainteresowanie naszym rejsem,

szczególnie gdy słyszeli, że w załodze są oso-

by niewidome. W Puerto Williams poznali-

śmy gubernatora wyspy Navarino i spędzili-

śmy z nim wieczór na rozmowach. Z Uschuaia

zapamiętam przede wszystkim sprzedawcę ze

sklepu z pamiątkami oraz taksówkarza, który

słysząc skąd jesteśmy, przekonywał nas, że

mieszkańcy Katowic nie przepadają za tymi

z Sosnowca... W ostatnich dniach wyprawy

trafiliśmy w Buenos Aires do domu otwarte-

go dla każdego załoganta z „Selmy”, czyli pod

dach przesympatycznej Celine i jej polskiego

męża Janusza Ptaka.

Zwiedzanie Buenos Aires ograniczyliśmy

do oglądania miasta z lotu ptaka, spaceru uli-

cami i bulwarami wzdłuż basenu portowe-

go, zakupów na najbardziej handlowej ulicy

oraz przyjęcia zorganizowanego u naszych

gospodarzy z okazji ich rocznicy ślubu. Tak,

było też tango. Mimo sprzeciwu niektórych

kolegów, odtańczyłam je z parą Argentyń-

czyków. Kolejne marzenie spełnione...

Choć od naszego rejsu minęło już sporo

czasu, pozostał do odegrania jeszcze jeden

akord – trwają przygotowania do nagrania

audiobooka opowiadającego o projekcie

„Zobaczyć Horn”. Chcemy w ten sposób

podzielić się wspomnieniami i przeżycia-

mi, które przywieźliśmy z przylądka i Zie-

mi Ognistej. Wierzymy, że audiobook trafi

także do niewidomych i słabowidzących,

by pokazać im, że marzenia się spełniają,

a największą siłę sprawczą mają pozytywne

myślenie i działanie.

Bardzo dziękuję za to, że mogłam być peł-

nosprawnym i pełnoprawnym uczestnikiem

rejsu, który był nieśmiałym marzeniem nie-

widomej dziewczyny. Ufam, że ta wyprawa

nie była ostatnim moim żeglarskim prze-

życiem i przed nami jeszcze niejeden Horn

na horyzoncie. Gorąco was zachęcam do

śledzenia newsów ze Śląskiego Yacht Clubu

oraz do odwiedzania klubowej strony www.

syc.com.pl.

Justyna „Ola” Kucińska

Jęzory lodowców wpadają wprost do morza.

Gdy wychodzi słońce i cichnie wiatr, więcej czasu można spędzać na pokładzie.

„Selma Expeditions” jest bardzo przyjaznym i bezpiecznym jachtem, z komfortowo urządzonym wnętrzem.

Made with Publuu - flipbook maker