www.wiatr.pl
nie funkcjonuje tak, jak powinien. Miałem
dziwne momenty słabości, kłopoty z regene-
racją sił po wysiłku i okresy długotrwałego
przemęczenia.
To był wyjątkowo trudny rok. Jeliński miał
w pamięci nieudane mistrzostwa świata i te-
raz jeszcze pierwsze zmagania z cukrzycą.
Dlatego od razu chciał rozpocząć treningi,
by jak najszybciej poznać swój organizm
w nowych okolicznościach. – Szybko zaczą-
łem działać. Mówiłem sobie: „OK, mamy
insulinę, więc trzeba ją przyjmować w od-
powiedniej ilości (zależnie od kilku czyn-
ników i rozkładu dnia), no i jedziemy dalej.
Nie widziałem dla siebie innego życia, niż
sportowe. Nie chciałem innego życia. Byłem
wręcz skazany na aktywność i nie wyobraża-
łem sobie porzucenia kariery, która przecież
dopiero nabierała tempa. Nawet chyba nie po-
trafiłbym tego zrobić, bo przecież wszystko
podporządkowałem wioślarstwu.
Insulinę podawał sobie pięć razy dziennie,
co oznacza, że wykonywał ponad 1800 za-
strzyków rocznie. Trwało to do grudnia 2008
roku, czyli do chwili, gdy postanowił przejść
na tzw. pompę insulinową, która kilkanaście
nakłuć pozwala zastąpić jednym porządnym
ukłuciem. Na szczęście w miarę rozwoju me-
dycyny i technologii do monitorowania cho-
roby, pacjenci mogą korzystać z coraz bar-
dziej przyjaznych metod podawania insuliny
i monitorowania zmian glikemii.
Dziewięć miesięcy po diagnozie Jeliński
zdobył kwalifikację olimpijską na igrzyska
Ateny 2004. – Chyba dopiero wtedy dotarło
do mnie na sto procent, że mam kontrolę nad
swoim zdrowiem i znów wszystko zależy ode
mnie – wspomina. – Walczyłem na dwóch
frontach: praca na treningach musiała być
wykonywana perfekcyjnie, a do tego doszło
dbanie o zdrowie i oswajanie choroby w moż-
liwie najskuteczniejszy sposób. Po zdobyciu
kwalifikacji powiedziałem sobie: „Właściwie
nic mi nie jest. Robię swoje, a chorobę przyj-
muję w pakiecie, bo nie ma na to innej rady”.
Dla Jelińskiego w tamtych latach już sam
awans na igrzyska był sukcesem. Nie tylko
dlatego, że zmagał się z chorobą, ale tak-
że dlatego, że do wioślarskiej elity wciąż
aspirował. Jego ówczesna osada (dwójka
podwójna) nie była stawiana w roli fawory-
tów. W regatach olimpijskich zajęła dopie-
ro 13. miejsce. Nie da się jednak ukryć, że
pierwsza batalia, być może najważniejsza,
została wygrana.
Później Jeliński został członkiem czwór-
ki podwójnej. Przez wszystkie kolejne mi-
strzostwa świata nowa osada szła, jak burza,
zdobywając tytuły mistrzowskie w sezonach
2005, 2006 i 2007. Później Polacy sięgnęli po
upragnione złoto olimpijskie. W 2009 roku
dorzucili jeszcze jeden tytuł mistrzów świata,
a w 2010 roku – mistrzów Europy.
– Zewsząd zacząłem odbierać gratulacje.
Nie tylko ze świata sportu, ale także z kręgów
związanych z medycyną i diabetologią. Było
też sporo dowodów uznania przekazywanych
przez innych chorych na cukrzycę. A także
przez rodziców młodych pacjentów – mówi
Michał Jeliński. – Wielu dziękowało za nadzie-
ję i wiarę, którą czerpali z moich sukcesów.
Bez wątpienia wytyczyłem w polskim sporcie
pewien szlak i pokazałem, że coś, co mogłoby
się wydawać niemożliwe, jest całkiem realne.
Po zakończeniu kariery Michał Jeliński
jeszcze bardziej się zaangażował w promocję
zdrowego stylu życia i promowanie sportu
najmłodszych pacjentów z cukrzycą. Założył
fundację ACTIVEdiabet. We współpracy ze
specjalistami (diabetolog, dietetyk, psycho-
log) organizuje szkolenia i spotkania edu-
kacyjne dla najmłodszych pacjentów oraz
ich rodzin. Głównym celem jest przekony-
wanie słuchaczy, że sukces w terapii zależy
od pozytywnego nastawienia do choroby
i codziennej aktywności, głównie aktywno-
ści fizycznej. Wspiera między innymi orga-
nizację halowych mistrzostw piłkarskich dla
dzieci i młodzieży z cukrzycą. Impreza bę-
dzie w tym roku rozgrywana już trzeci raz,
weźmie w niej udział ponad 200 zawodników
z kraju i z zagranicy. Te przedsięwzięcia roz-
wijają się także dzięki wsparciu Ministerstwa
Sportu oraz firm z branży diabetologicznej
(Medtronic i NovoNordisk).
Cukrzyca i sport? By kolejny raz dowieść,
że to możliwe, warto zwrócić uwagę na ko-
larza torowego Mateusza Rudyka, który wy-
biera się na igrzyska do Tokio z szansami na
medal – być może Polska będzie mieć kolej-
nego medalistę diabetyka. Wśród wielu mło-
dych pacjentów, zaangażowanych w sport
wyczynowy, sporą grupę stanowią piłkarze,
na przykład Patryk Peda, który podpisał pro-
fesjonalny kontakt we Włoszech.
Pacjentów chorych na cukrzycę przyby-
wa. Problem dotyka coraz młodszych osób.
Mamy w kraju około trzy miliony chorych ze
zdiagnozowaną cukrzycą, ponad pół miliona
z nich bierze insulinę. Młodych pacjentów (do
18. roku życia) z cukrzycą insulinozależną jest
ponad 20 tys. Dlatego należy się spodziewać,
że także pacjentów zajmujących się wyczyno-
wym sportem będzie przybywać. – Nie chodzi
nam o to, by z każdego cukrzyka robić zawo-
dowca. Raczej o to, by promować zdrowy styl
życia oraz aktywne życie z chorobą. Szcze-
gólnie wśród dorastającej młodzieży będącej
w okresie młodzieńczego buntu. Z dnia na
dzień muszą oni zmienić swoje niektóre przy-
zwyczajenia, dorosnąć, zaakceptować pewne
rygory, nakazy i zakazy. Mistrzowie sportu
z cukrzycą z pewnością mogą być dla nich in-
spiracją i wzorem – dodał Michał Jeliński.
Krzysztof Olejnik
Rok 2009. Michał Jeliński (z lewej) z kolegami z osady.
Fot. Archiwum PZTW