Luty - Marzec 2020

**W numerze:** **JOANNA PAJKOWSKA** Marketing i sponsorzy to nie jej świat **JACHT „KAROL WOJTYŁA”** Czesław Szmagliński spełnia marzenia **KULISY PRODUKCJI FILMU „KAPITAN”** Głos zabiera Krzysztof Baranowski **WITOLD KARAŁOW I MACIEJ GNATOWSKI** Przepis na sukces załogi „Scamp 27” **PORADNIKI CZARTEROWE** Jeziorak i Jezioro Solińskie **TES YACHT POLECA** Jachty Tes 246 Versus i Tes 28 Magnam

www.wiatr.pl

nie funkcjonuje tak, jak powinien. Miałem

dziwne momenty słabości, kłopoty z regene-

racją sił po wysiłku i okresy długotrwałego

przemęczenia.

To był wyjątkowo trudny rok. Jeliński miał

w pamięci nieudane mistrzostwa świata i te-

raz jeszcze pierwsze zmagania z cukrzycą.

Dlatego od razu chciał rozpocząć treningi,

by jak najszybciej poznać swój organizm

w nowych okolicznościach. – Szybko zaczą-

łem działać. Mówiłem sobie: „OK, mamy

insulinę, więc trzeba ją przyjmować w od-

powiedniej ilości (zależnie od kilku czyn-

ników i rozkładu dnia), no i jedziemy dalej.

Nie widziałem dla siebie innego życia, niż

sportowe. Nie chciałem innego życia. Byłem

wręcz skazany na aktywność i nie wyobraża-

łem sobie porzucenia kariery, która przecież

dopiero nabierała tempa. Nawet chyba nie po-

trafiłbym tego zrobić, bo przecież wszystko

podporządkowałem wioślarstwu.

Insulinę podawał sobie pięć razy dziennie,

co oznacza, że wykonywał ponad 1800 za-

strzyków rocznie. Trwało to do grudnia 2008

roku, czyli do chwili, gdy postanowił przejść

na tzw. pompę insulinową, która kilkanaście

nakłuć pozwala zastąpić jednym porządnym

ukłuciem. Na szczęście w miarę rozwoju me-

dycyny i technologii do monitorowania cho-

roby, pacjenci mogą korzystać z coraz bar-

dziej przyjaznych metod podawania insuliny

i monitorowania zmian glikemii.

Dziewięć miesięcy po diagnozie Jeliński

zdobył kwalifikację olimpijską na igrzyska

Ateny 2004. – Chyba dopiero wtedy dotarło

do mnie na sto procent, że mam kontrolę nad

swoim zdrowiem i znów wszystko zależy ode

mnie – wspomina. – Walczyłem na dwóch

frontach: praca na treningach musiała być

wykonywana perfekcyjnie, a do tego doszło

dbanie o zdrowie i oswajanie choroby w moż-

liwie najskuteczniejszy sposób. Po zdobyciu

kwalifikacji powiedziałem sobie: „Właściwie

nic mi nie jest. Robię swoje, a chorobę przyj-

muję w pakiecie, bo nie ma na to innej rady”.

Dla Jelińskiego w tamtych latach już sam

awans na igrzyska był sukcesem. Nie tylko

dlatego, że zmagał się z chorobą, ale tak-

że dlatego, że do wioślarskiej elity wciąż

aspirował. Jego ówczesna osada (dwójka

podwójna) nie była stawiana w roli fawory-

tów. W regatach olimpijskich zajęła dopie-

ro 13. miejsce. Nie da się jednak ukryć, że

pierwsza batalia, być może najważniejsza,

została wygrana.

Później Jeliński został członkiem czwór-

ki podwójnej. Przez wszystkie kolejne mi-

strzostwa świata nowa osada szła, jak burza,

zdobywając tytuły mistrzowskie w sezonach

2005, 2006 i 2007. Później Polacy sięgnęli po

upragnione złoto olimpijskie. W 2009 roku

dorzucili jeszcze jeden tytuł mistrzów świata,

a w 2010 roku – mistrzów Europy.

– Zewsząd zacząłem odbierać gratulacje.

Nie tylko ze świata sportu, ale także z kręgów

związanych z medycyną i diabetologią. Było

też sporo dowodów uznania przekazywanych

przez innych chorych na cukrzycę. A także

przez rodziców młodych pacjentów – mówi

Michał Jeliński. – Wielu dziękowało za nadzie-

ję i wiarę, którą czerpali z moich sukcesów.

Bez wątpienia wytyczyłem w polskim sporcie

pewien szlak i pokazałem, że coś, co mogłoby

się wydawać niemożliwe, jest całkiem realne.

Po zakończeniu kariery Michał Jeliński

jeszcze bardziej się zaangażował w promocję

zdrowego stylu życia i promowanie sportu

najmłodszych pacjentów z cukrzycą. Założył

fundację ACTIVEdiabet. We współpracy ze

specjalistami (diabetolog, dietetyk, psycho-

log) organizuje szkolenia i spotkania edu-

kacyjne dla najmłodszych pacjentów oraz

ich rodzin. Głównym celem jest przekony-

wanie słuchaczy, że sukces w terapii zależy

od pozytywnego nastawienia do choroby

i codziennej aktywności, głównie aktywno-

ści fizycznej. Wspiera między innymi orga-

nizację halowych mistrzostw piłkarskich dla

dzieci i młodzieży z cukrzycą. Impreza bę-

dzie w tym roku rozgrywana już trzeci raz,

weźmie w niej udział ponad 200 zawodników

z kraju i z zagranicy. Te przedsięwzięcia roz-

wijają się także dzięki wsparciu Ministerstwa

Sportu oraz firm z branży diabetologicznej

(Medtronic i NovoNordisk).

Cukrzyca i sport? By kolejny raz dowieść,

że to możliwe, warto zwrócić uwagę na ko-

larza torowego Mateusza Rudyka, który wy-

biera się na igrzyska do Tokio z szansami na

medal – być może Polska będzie mieć kolej-

nego medalistę diabetyka. Wśród wielu mło-

dych pacjentów, zaangażowanych w sport

wyczynowy, sporą grupę stanowią piłkarze,

na przykład Patryk Peda, który podpisał pro-

fesjonalny kontakt we Włoszech.

Pacjentów chorych na cukrzycę przyby-

wa. Problem dotyka coraz młodszych osób.

Mamy w kraju około trzy miliony chorych ze

zdiagnozowaną cukrzycą, ponad pół miliona

z nich bierze insulinę. Młodych pacjentów (do

18. roku życia) z cukrzycą insulinozależną jest

ponad 20 tys. Dlatego należy się spodziewać,

że także pacjentów zajmujących się wyczyno-

wym sportem będzie przybywać. – Nie chodzi

nam o to, by z każdego cukrzyka robić zawo-

dowca. Raczej o to, by promować zdrowy styl

życia oraz aktywne życie z chorobą. Szcze-

gólnie wśród dorastającej młodzieży będącej

w okresie młodzieńczego buntu. Z dnia na

dzień muszą oni zmienić swoje niektóre przy-

zwyczajenia, dorosnąć, zaakceptować pewne

rygory, nakazy i zakazy. Mistrzowie sportu

z cukrzycą z pewnością mogą być dla nich in-

spiracją i wzorem – dodał Michał Jeliński.

Krzysztof Olejnik

Rok 2009. Michał Jeliński (z lewej) z kolegami z osady.

Fot. Archiwum PZTW

Made with Publuu - flipbook maker