Październik - Listopad 2019

**W numerze:** **MICHAŁ WESELAK** Czwarty Polak w Mini Transat **SARDYNIA I KORSYKA** Czarterowy raj **ZALEW KUROŃSKI** Mieczówką przez litewskie wody **TARGOWA JESIEŃ** Warszawa, Łódź, Amsterdam i Berlin **SZYMON KUCZYŃSKI** Gasnąca nadzieja na projekt w klasie Mini **PRZYSPIESZENIE W KLASIE IMOCA** Latające maszyny i oceaniczne wyzwania

www.wiatr.pl

cuzi to twardzi skipperzy chcący maksy-

malnie wykorzystać swoje jachty. Na star-

cie jest wiele różnych konstrukcji – jedne są

szybsze, inne nieco wolniejsze. Jednak do-

bry żeglarz, dysponujący wiedzą z zakresu

meteo, znający akwen i swoją łódź, może

z powodzeniem rywalizować nawet wtedy,

gdy ma jednostkę teoretycznie wolniejszą.

Jedno jest pewne, jeżeli chcesz się nauczyć

ścigać na mini, musisz startować z innymi

na oceanie, nie ma innej drogi. We Francji

przez jeden sezon nauczyłem się więcej niż

w Polsce przez wszystkie poprzednie lata.

Ważne są też dwa aspekty związane z ludź-

mi. Wszystkie osoby, które spotykasz, do-

skonale wiedzą, jak trudne są te regaty.

Dlatego na każdym kroku starają się wspie-

rać zawodników. Uczestnicy dzielą się na

dwie grupy: Francuzi i obcokrajowcy. Je-

żeli nie jesteś Francuzem i nie mówisz po

francusku, to raczej się nie dostaniesz do

ich elitarnego klubu. To moje subiektywne

odczucie. Barierą jest narodowość i przede

wszystkim język. Przebywam więc głów-

nie w grupie zawodników anglojęzycznych.

Jak oceniasz swój jacht w porównaniu

z innymi jednostkami prototypowymi?

Czołowe łodzie z floty prototypów nie

różnią się zbyt mocno od siebie. Mój jacht

to konstrukcja piekielnie szybka, ale wy-

dobyć z niej pełną moc nie jest łatwo. Na

pokładzie mam wszystkie możliwe udo-

godnienia, by żeglować szybko, ale muszę

odpowiednio je wykorzystać. Jest kilka

elementów, które mógłbym jeszcze wy-

mienić. Na przykład zamiast laminatowych

usztywniaczy grota, mógłbym mieć węglo-

we. Można też zastosować lżejsze panele

słoneczne albo liny cieńsze o minimetr.

Wszystko jednak kosztuje. Tak więc statek

961 ma wiele zalet, a o wadach nie mówimy

przed startem.

Gdybyś mógł wybierać, postawiłbyś na

flotę łodzi seryjnych czy prototypowych?

Jachtu bym nie zmienił, to świetny statek,

z ogromnym potencjałem. Wybór między

flotą prototypów a łodzi seryjnych zależy

od możliwości i celów jakie sobie stawia-

my. Wybrałem proto, by maksymalnie zbli-

żyć się do mojego celu: chcę się rozwijać,

chcę być lepszym żeglarzem.

Jachty prototypowe są bardziej zaawan-

sowane technologicznie. Można stosować

włókna węglowe i takielunek z lin Dyneema.

Maszty są wyższe. Żagle większe. Stosuje

się także uchylne kile i asymetryczne miecze

burtowe. Obsługa takiego jachtu wymaga

większych umiejętności. Poza tym we flo-

cie prototypów jest mniejsza konkurencja

niż w grupie łodzi seryjnych. To pozwala na

szybsze zdobycie kwalifikacji do Mini Trans-

at. Gdybym wybrał jacht seryjny, musiałbym

pokonać o wiele więcej mil w regatach klaso-

wych. To wymagałoby większych nakładów

finansowych i czasu. Poza tym, na łodziach

seryjnych także pływają wyśmienici żeglarze,

z którymi cholernie trudno konkurować, więc

zdobycie kwalifikacji nie byłoby takie proste.

Komfort żeglugi na obu jachtach jest chy-

ba podobny, czyli właściwie go nie ma...

Spanie w mokrym sztormiaku, na karima-

cie, pod folią NRC, bo śpiwór od razu prze-

maka. Wiadro zamiast toalety. Obsługa du-

żych żagli – stawianie, zrzucanie, refowanie

(grot ma 28 m kw., a spinaker 85 m kw.). Do

tego prowadzenie nawigacji na mapach, bo

nie można mieć plotera – to po prostu zwy-

kłe życie na mini. Dzięki niemu później do-

ceniam wiele rzeczy pozornie oczywistych.

Frajdę sprawiają ciepła woda, łazienka, do-

mowy obiad, czy łóżko z suchą kołdrą.

Co jest najważniejsze, a czym nie war-

to się przejmować?

Najważniejszy jest budżet, na drugim miej-

scu pokora, a na trzecim – czas. To najważ-

niejsze czynniki, które doprowadziły mnie

na start Mini Transat. Czym nie warto się

przejmować? Głosami osób, które źle ci ży-

czą, przeciwnościami i ciężką pracą, bo pro-

blemów i wyzwań przybywa z każdym kolej-

nym etapem.

Gdyby ktoś chciał pójść w twoje ślady,

radziłbyś robić kwalifikacje w dwa sezony

czy w jeden?

Nikt nie założy moich butów, ale jeśli miał-

bym doradzać, poleciłbym rozbicie projektu

na dwa lata. Presja jest wtedy mniejsza. Mo-

żesz przycisnąć jacht, bo na ewentualne na-

prawy masz więcej czasu. Między regatami

możesz prowadzić normalne życie zawodo-

we. Dwa lata startów to także dłuższe zain-

teresowanie mediów, co może się przyczynić

do zdobycia większego budżetu. Choć chyba

najważniejsze jest to, że możesz się ścigać

w wielu imprezach, zdobywając bezcenne

doświadczenie.

Co byś chciał osiągnąć w tym roku?

Mówi się, że pierwsze regaty Mini Trans-

at są po to, by się uczyć, poznawać jacht,

siebie oraz warunki na oceanie. No i przy-

płynąć w jednym kawałku. Drugi start jest

po to, by się ścigać, lecieć na złamanie kar-

ku i walczyć o jak najwyższe miejsce. Bar-

dzo bym chciał zrobić jedno i drugie – ry-

walizować i dopłynąć w jednym kawałku.

Czegoś się boisz?

Zderzenia z innym jachtem lub jakimś obiek-

tem unoszącym się na wodzie. Trochę niepo-

koju budzi we mnie drugi etap, bo czeka mnie

sporo czasu w samotności. Pewne obawy

mam też odnośnie pogody – oceany są ostat-

nio wyjątkowo sztormowe.

Rozmawiała Milka Jung

Start Michała Weselaka wspierają: Radek Ko-

walczyk, Bartek Czarciński, władze Gdanska oraz

firmy H+H, Contender Sailcloth, Marine Works,

Robert Lindemann KG, Navinord Marine Elec-

tronics Integration, Port Gdynia, Delta, Spomasz

Pleszew i wydawnictwo „w może”.

Made with Publuu - flipbook maker