www.wiatr.pl
cuzi to twardzi skipperzy chcący maksy-
malnie wykorzystać swoje jachty. Na star-
cie jest wiele różnych konstrukcji – jedne są
szybsze, inne nieco wolniejsze. Jednak do-
bry żeglarz, dysponujący wiedzą z zakresu
meteo, znający akwen i swoją łódź, może
z powodzeniem rywalizować nawet wtedy,
gdy ma jednostkę teoretycznie wolniejszą.
Jedno jest pewne, jeżeli chcesz się nauczyć
ścigać na mini, musisz startować z innymi
na oceanie, nie ma innej drogi. We Francji
przez jeden sezon nauczyłem się więcej niż
w Polsce przez wszystkie poprzednie lata.
Ważne są też dwa aspekty związane z ludź-
mi. Wszystkie osoby, które spotykasz, do-
skonale wiedzą, jak trudne są te regaty.
Dlatego na każdym kroku starają się wspie-
rać zawodników. Uczestnicy dzielą się na
dwie grupy: Francuzi i obcokrajowcy. Je-
żeli nie jesteś Francuzem i nie mówisz po
francusku, to raczej się nie dostaniesz do
ich elitarnego klubu. To moje subiektywne
odczucie. Barierą jest narodowość i przede
wszystkim język. Przebywam więc głów-
nie w grupie zawodników anglojęzycznych.
Jak oceniasz swój jacht w porównaniu
z innymi jednostkami prototypowymi?
Czołowe łodzie z floty prototypów nie
różnią się zbyt mocno od siebie. Mój jacht
to konstrukcja piekielnie szybka, ale wy-
dobyć z niej pełną moc nie jest łatwo. Na
pokładzie mam wszystkie możliwe udo-
godnienia, by żeglować szybko, ale muszę
odpowiednio je wykorzystać. Jest kilka
elementów, które mógłbym jeszcze wy-
mienić. Na przykład zamiast laminatowych
usztywniaczy grota, mógłbym mieć węglo-
we. Można też zastosować lżejsze panele
słoneczne albo liny cieńsze o minimetr.
Wszystko jednak kosztuje. Tak więc statek
961 ma wiele zalet, a o wadach nie mówimy
przed startem.
Gdybyś mógł wybierać, postawiłbyś na
flotę łodzi seryjnych czy prototypowych?
Jachtu bym nie zmienił, to świetny statek,
z ogromnym potencjałem. Wybór między
flotą prototypów a łodzi seryjnych zależy
od możliwości i celów jakie sobie stawia-
my. Wybrałem proto, by maksymalnie zbli-
żyć się do mojego celu: chcę się rozwijać,
chcę być lepszym żeglarzem.
Jachty prototypowe są bardziej zaawan-
sowane technologicznie. Można stosować
włókna węglowe i takielunek z lin Dyneema.
Maszty są wyższe. Żagle większe. Stosuje
się także uchylne kile i asymetryczne miecze
burtowe. Obsługa takiego jachtu wymaga
większych umiejętności. Poza tym we flo-
cie prototypów jest mniejsza konkurencja
niż w grupie łodzi seryjnych. To pozwala na
szybsze zdobycie kwalifikacji do Mini Trans-
at. Gdybym wybrał jacht seryjny, musiałbym
pokonać o wiele więcej mil w regatach klaso-
wych. To wymagałoby większych nakładów
finansowych i czasu. Poza tym, na łodziach
seryjnych także pływają wyśmienici żeglarze,
z którymi cholernie trudno konkurować, więc
zdobycie kwalifikacji nie byłoby takie proste.
Komfort żeglugi na obu jachtach jest chy-
ba podobny, czyli właściwie go nie ma...
Spanie w mokrym sztormiaku, na karima-
cie, pod folią NRC, bo śpiwór od razu prze-
maka. Wiadro zamiast toalety. Obsługa du-
żych żagli – stawianie, zrzucanie, refowanie
(grot ma 28 m kw., a spinaker 85 m kw.). Do
tego prowadzenie nawigacji na mapach, bo
nie można mieć plotera – to po prostu zwy-
kłe życie na mini. Dzięki niemu później do-
ceniam wiele rzeczy pozornie oczywistych.
Frajdę sprawiają ciepła woda, łazienka, do-
mowy obiad, czy łóżko z suchą kołdrą.
Co jest najważniejsze, a czym nie war-
to się przejmować?
Najważniejszy jest budżet, na drugim miej-
scu pokora, a na trzecim – czas. To najważ-
niejsze czynniki, które doprowadziły mnie
na start Mini Transat. Czym nie warto się
przejmować? Głosami osób, które źle ci ży-
czą, przeciwnościami i ciężką pracą, bo pro-
blemów i wyzwań przybywa z każdym kolej-
nym etapem.
Gdyby ktoś chciał pójść w twoje ślady,
radziłbyś robić kwalifikacje w dwa sezony
czy w jeden?
Nikt nie założy moich butów, ale jeśli miał-
bym doradzać, poleciłbym rozbicie projektu
na dwa lata. Presja jest wtedy mniejsza. Mo-
żesz przycisnąć jacht, bo na ewentualne na-
prawy masz więcej czasu. Między regatami
możesz prowadzić normalne życie zawodo-
we. Dwa lata startów to także dłuższe zain-
teresowanie mediów, co może się przyczynić
do zdobycia większego budżetu. Choć chyba
najważniejsze jest to, że możesz się ścigać
w wielu imprezach, zdobywając bezcenne
doświadczenie.
Co byś chciał osiągnąć w tym roku?
Mówi się, że pierwsze regaty Mini Trans-
at są po to, by się uczyć, poznawać jacht,
siebie oraz warunki na oceanie. No i przy-
płynąć w jednym kawałku. Drugi start jest
po to, by się ścigać, lecieć na złamanie kar-
ku i walczyć o jak najwyższe miejsce. Bar-
dzo bym chciał zrobić jedno i drugie – ry-
walizować i dopłynąć w jednym kawałku.
Czegoś się boisz?
Zderzenia z innym jachtem lub jakimś obiek-
tem unoszącym się na wodzie. Trochę niepo-
koju budzi we mnie drugi etap, bo czeka mnie
sporo czasu w samotności. Pewne obawy
mam też odnośnie pogody – oceany są ostat-
nio wyjątkowo sztormowe.
Rozmawiała Milka Jung
Start Michała Weselaka wspierają: Radek Ko-
walczyk, Bartek Czarciński, władze Gdanska oraz
firmy H+H, Contender Sailcloth, Marine Works,
Robert Lindemann KG, Navinord Marine Elec-
tronics Integration, Port Gdynia, Delta, Spomasz
Pleszew i wydawnictwo „w może”.