Kwiecień - Maj 2019

**Nowa klasa L30** Czy ma szansę trafić na igrzyska ? **Przekop Mierzei ** Po co nam ten szlak ? **Zbigniew Gutkowski ** Raport z pokładu "I Love Poland" **Szymon Kuczyński** Nowy jacht, nowe wyzwania

PERYSKOP rozmowa

kwiecień – maj 2019

acht „I love Poland” wygrał cztery

wyścigi oraz klasyfikację łączną Sint

Maarten Heineken Regatta. Polska

jednostka klasy Volvo Open 70 rywalizowała

w grupie Ocean Racing 1. Na Karaibach ster-

nikiem był Zbigniew Gutkowski, uczestnik

wokółziemskich regat samotników Velux

5 Oceans i Vendée Globe. – Skupiałem się

przede wszystkim na prędkości, kącie że-

glugi względem wiatru oraz na najgroźniej-

szych rywalach – mówi „Gutek”. Kapitan

Jarek Kaczorowski odpowiadał za trym

głównego żagla. Na pokładzie pracowali

także: Grzegorz Baranowski, Marek Gał-

kiewicz, Jacek Piasecki, Kuba Marciniak,

Piotr Śliwowski, Maciej Gnatowski, Bartek

Biliński, Bartek Nowicki, Adam Kominek,

Max Pawłowski, Jan Chudzik i Darek Pęka-

la. Wrażeniami po pierwszym regatowym

sprawdzianie załogi „I love Poland” dzieli

się z „Wiatrem” Zbyszek Gutkowski.

Magazyn „Wiatr”: Kiedy pierwszy raz

byłeś na pokładzie „I love Poland”?

Zbigniew Gutkowski: Jesienią ubiegłego

roku. Otrzymałem zaproszenie na trening

w Zatoce Gdańskiej. Byliśmy na wodzie

cały dzień. Wszyscy się wtedy uczyli nowe-

go jachtu. Członkowie załogi sprawdzali swe

możliwości na poszczególnych pozycjach.

Sporo czasu zajmowało też testowanie żagli.

Wróciłeś na pokład przed pierwszymi

regatami.

Niecały miesiąc przed startem otrzyma-

łem ponowne zaproszenie. Przyleciałem

do Miami na Florydzie, gdzie stacjonował

jacht. Dwa dni pracowaliśmy na pokładzie,

by przygotować łódź do regat (w Miami był

kontener z dodatkowym sprzętem i żagla-

mi). Później pięć dni płynęliśmy na wyspę

St Maarten, gdzie rozgrywane były regaty.

Mogłem więc przyzwyczaić się do sterowa-

nia w morskich i oceanicznych warunkach.

Przypomnieć sobie, jak się prowadzi tak

dużą i szybką jednostkę. No i sprawdzić, ja-

kie postępy zrobiła polska ekipa przez kilka

miesięcy przygotowań i morskich trenin-

gów. Przyznam, że załoga Jarka nie zmar-

nowała czasu i odrobiła lekcje. To już zu-

pełnie inny team niż kilka miesięcy temu.

Jak wyglądały ostatnie przygotowania

przed pierwszym wyścigiem?

Przed samymi regatami przećwiczyliśmy

jeszcze manewry przedstartowe: zatrzy-

mywanie jachtu, ruszanie z miejsca, cofa-

nie, zwrot przez rufę na małej przestrzeni,

zwrot przez sztag prawie w miejscu – to

zwykle są najtrudniejsze zadania do wy-

konania na takiej jednostce. Wszystko szło

jak trzeba. Każdy wiedział, co ma robić –

w jakim tempie i kiedy. Ta załoga zrobiła

duży postęp i może naprawdę sporo osią-

gnąć w morskich regatach. Oczywiście pod

warunkiem, że sprzęt nie zawiedzie i wciąż

będzie utrzymywany w najlepszej spraw-

ności regatowej.

Co innego na dłuższych trasach, kie-

dy się pojawia podział na wachty. Wtedy

każdy żeglarz musi się wykazać bardziej

wszechstronnymi umiejętnościami. By się

tego nauczyć, załoga musi podjąć rywali-

zację w trudnych warunkach na długich

oceanicznych szlakach. Gdy kilka dni pły-

niesz z prędkością 30 węzłów, wiele rzeczy

na jachcie się zmienia: praca na pokładzie,

sposób sterowania, czy nawet poczucie bez-

pieczeństwa. To wszystko ma wpływ na

prędkość i sprawność żeglugi.

Czym się różni pływanie na jachcie Volvo

Open 70 od żeglugi twoim starym jachtem

klasy IMOCA z regat Vendée Globe?

Jestem zaskoczony, jak się zachowu-

je podczas żeglugi jacht Volvo Open 70.

W moim odczuciu siedemdziesiątka jest

dość łatwa w prowadzeniu, bardziej prze-

widywalna, zdecydowanie bezpieczniejsza

i przede wszystkim mniej narowista. Co nie

zmienia faktu, że jak mocniej przywieje, to

też pędzi jak burza. „Energa” nie była tak

posłusznym jachtem, musiałem niezwykle

precyzyjnie sterować, by nie doprowadzić

do jakieś niebezpiecznej sytuacji. Tym bar-

dziej, że przecież żeglowałem sam. Prędko-

ści oba jachty osiągają podobne (może na

niektórych kursach „Energa” była nawet

nieco szybsza). Łódź „I love Poland” jest

dłuższa i smuklejsza, „Energa” miała ka-

dłub krótszy i szerszy. Mimo tych różnic,

doświadczenie z klasy IMOCA bardzo mi

się przydało podczas żeglugi na „I love

Poland”.

Zbigniew Gutkowski szczerze o załodze Jarka

Kaczorowskiego i jachcie „I love Poland”

Jarek Kaczorowski (w środku) w roli trymera grota.

Jacht „I love Poland” na Karaibach zmierza po swoje pierwsze zwycięstwo.

Fot. Piotr Śliwowski

„Gutek” znów w swoim żywiole. Fot. Darek Pękala (2)

Made with Publuu - flipbook maker