Luty - Marzec 2021

**W numerze:** **GIGANT OCEANÓW: DAMIEN SEGUIN** Samotny żeglarz bez dłoni w czołówce najtrudniejszych regat świata **JACEK SIWEK:** „Przeliczniki miały wyrównać szanse, ale chyba coś poszło nie tak” MAZURSKA WIOSNA Czartery first minute już od kwietnia **BAVARIA YACHTS** Stoczniowy biznes w dobie pandemii **DRUGA MŁODOŚĆ JACHTU „POLONEZ”** Nowoczesne rozwiązania w klasycznej formie **PLATINUM 35** Uniwersalny jacht półślizgowy nie tylko na Mazury

regaty morze

43

www.wiatr.pl

raolimpijskich w Atenach i zdobył złoto. Czte-

ry lata później w Pekinie był drugi. W Londy-

nie – czwarty. A w 2016 roku w Rio de Janeiro

ponownie zwyciężył. Do tego pięć razy wy-

grywał mistrzostwa świata i aż 22 razy trium-

fował w regatach Pucharu Świata.

Po pierwszym sukcesie olimpijskim, zgło-

sił się do wyścigu Solitaire du Figaro, który

we Francji jest przepustką do świata wielkich

regat. Wszystko podporządkował temu starto-

wi, solidnie trenował, ale komisja sędziowska

nie dopuściła go do rywalizacji. „Nie da sobie

rady” – mówili jej członkowie, którzy nie ugię-

li się nawet po złożeniu odwołania i przedsta-

wieniu rekomendacji uczelni. Damien czuł,

że prawie cały jego świat zaczyna się walić.

„Wtedy znów dotarło do mnie, że jestem gor-

szy i nie osiągnę tego, czego naprawdę chcę”.

Później założył stowarzyszenie Des Pieds

& des Mains (Stopy i Dłonie), którego celem

było wspieranie młodych ludzi z niepełno-

sprawnościami w aktywności na wodzie. Jeź-

dził po szkołach i klubach, gdzie prezentował

swoją drogę i dzielił się doświadczeniami. Na

działalność stowarzyszenia szybko popłynęły

środki finansowe i wkrótce zorganizowano

pierwsze obozy żeglarskie, przez które prze-

winęły się setki dzieciaków z uboższych do-

mów. Damien znowu się odnalazł...

Do rywalizacji na morzu wrócił w klasie

Figaro. Później startował w Open 40. Na po-

kładzie radził sobie doskonale i z rywalami

ścigał się, jak równy z równym. Chciał jed-

nak iść dalej. W 2010 roku wywalczył prawo

startu w regatach Route du Rhum. Choć jego

łódź nie była najlepiej przygotowana, ukończył

wyścig na 10. miejscu. Dwa lata później wziął

udział w Transat Jacques Vabre, gdzie znów

nawiązał walkę z najlepszymi. Na mecie był

drugi, 10 godzin za Yannickiem Bestavenem,

zwycięzcą ostatniej edycji Vendée Globe. Od

tamtych regat Damien i Yannick pozostają

przyjaciółmi.

W kolejnych regatach rumowych Damien Se-

guin był ósmy, a w 2016 roku zajął szóste miejsce.

„Szkoda ostatnich kilku dni ze słabszym wia-

trem, bo miałbym szansę na lepszy wynik” – mó-

wił wtedy na mecie. W 2017 roku wygrał Tour de

France à la Voile – ten sukces otworzył mu drogę

do Vendée Globe. Pozyskał jacht „DCNS”, który

poddano gruntownej przebudowie.

Przed wyruszeniem na trasę Vendée Globe,

ostrożnie oceniał swoje szanse. „Chcę dotrzeć

do mety i osiągnąć wynik, z którego będę

dumny. Poza tym, chcę być pierwszym żegla-

rzem z niepełnosprawnością, który opłynął

świat w tych regatach. Nie wiem, czy jestem

wzorem do naśladowania, ale chcę udowod-

nić, że wiele da się zrobić” – mówił. Na trasie

regat borykał się z awariami, naprawiał żagle,

walczył z niesfornym autopilotem i pokonał

awarię zasilania. Po minięciu Nowej Zelandii,

stracił genuę. Próbował ją naprawiać, ale nie

podołał temu zadaniu aż do końca regat. W po-

bliżu przylądka Horn chciał być w pierwszej

piętnastce. Jednak żeglował dobrze taktycznie,

cały czas trzymał się czołówki, przez chwilę

nawet prowadził. Horn minął na czwartej po-

zycji, zaledwie półtorej doby za liderem – to

wydarzenie było dla Damiena przeżyciem nie-

mal mistycznym. Na Atlantyku konsekwent-

nie stawiał na wschodni wiatr i sporo nadrobił.

W całych regatach przepłynął najkrótszy dy-

stans, co pokazuje, że jest doskonałym strate-

giem. Na mecie w Les Sables d'Olonne był szó-

stym zawodnikiem (czas: 80 dni, 21 godzin, 58

minut i 20 sekund). Do zwycięzcy, Yannicka

Bestavena, stracił niewiele ponad 18 godzin.

W nieoficjalnej klasyfikacji jachtów bez hy-

droskrzydeł, zajął drugie miejsce, wyprzedził

go Jean Le Cam, który otrzymał rekompensatę

czasową za udział w akcji ratowniczej.

Warto zwrócić uwagę, że Damien płynął

jachtem mającym już 13 lat. Łódź nie została

specjalnie przystosowana dla osoby z niepeł-

nosprawnością. Miał jedynie specjalne gniaz-

do na kabestanie młynkowym, w które wkła-

dał kikut ręki. A także urządzenie własnego

pomysłu do korzystania z torebek z żywnością

liofilizowaną. Dzięki niemu nic się marnowa-

ło, a na dodatek mógł trzymać w lewej ręce

bardzo gorące posiłki. Gdy go pytano, jak

sobie radzi z obsługą żagli o powierzchni 600

metrów kwadratowych, odpowiadał zdawko-

wo, że to kwestia wprawy.

Krótko po tym, jak Damien ukończył wyścig,

udało mi się do niego dodzwonić. Powiedział, że

jest szczęśliwy. Tydzień po zakończeniu regat,

wciąż żył wyścigiem i miał kłopoty ze snem. „Nie

mogę się przestawić na tryb lądowy. Zrywam się

z łóżka kilka razy w nocy. To bardzo męczące

dla wszystkich domowników” – mówił. Plany

na przyszłość? „Na razie muszę dojść do siebie.

Poza tym, mam mnóstwo zaproszeń na prelek-

cje do szkół, stowarzyszeń i klubów żeglarskich.

Media także się interesują – zupełnie, jak bym to

ja wygrał wyścig. Marzę o kilkumiesięcznym

odpoczynku z dala od cywilizacji, ale z rodziną.

To nie będzie łatwe, bo udział w Vendée Globe

sprawił, że stałem się rozpoznawalny. W sklepie

i na ulicy nawet maseczka na twarzy nie pozwala

się ukryć – brak dłoni to jednak wyraźny znak

rozpoznawczy. Chyba więc zostanę w domu na

swoistej kwarantannie, ciesząc się codziennością

wraz z żoną i dziećmi. Nie ciągnie mnie do wiel-

kiego świata, pozostanę sobą. W następnych re-

gatach chciałbym wystartować na jachcie nowej

generacji, z foilami. To mój żeglarski cel”.

Marek Słodownik

Pozdrowienia z okolic przylądka Horn (4 stycznia 2021).

Fot. Damien Seguin / Groupe APICIL

Kibice czekali na mecie.

Fot. Jean-Marie Liot / Alea

„Apicil” był drugim najszybszym jachtem bez foili.

Fot. Jean-Marie Liot

Made with Publuu - flipbook maker