Kwiecień - Maj 2020

**W numerze:** ODMRAŻANIE SPORTU I BIZNESU Wszystkie ręce na pokład NOWA KLASA GLOBE 5.80 Czy sklejkowa konstrukcja z Polski podbije świat? POLISH RESCUE RADIO Nowy operator morskiego systemu łączności SILNIKI ELEKTRYCZNE TORQEEDO Poradnik "Wiatru" i firmy Pro Fishing and Sport

WYdarzeNIA PERYSKOP

21

www.wiatr.pl

arzyliście kiedyś o głównej wy-

granej w lotto? Spełniłam takie

marzenie... Nie była to jednak

wygrana materialna, ale możliwość zrealizo-

wania wielkiego pragnienia, które przez lata

nieśmiało kiełkowało w mojej głowie.

Przygodę z żeglarstwem, która z czasem za-

mieniła się w pasję, rozpoczęłam od projektu

„Zobaczyć morze” i spotkania z Romanem Ro-

czeniem, pomysłodawcą tego przedsięwzięcia,

który wraz z zespołem zaangażowanych osób

przez lata zabierał na pokłady żaglowców,

głównie „Zawiszy Czarnego”, niewidomych

i słabowidzących. Później Roman wpadł na ko-

lejny pomysł – tym razem związany z przyląd-

kiem Horn. Nawiązał współpracę z członkami

Śląskiego Yacht Clubu, którzy nie boją się

wyzwań i dla których nie ma rzeczy niemoż-

liwych. Realizacja projektu opłynięcia Hornu

przez niewidomych wymagała determinacji,

funduszy i starannej organizacji – tych zadań

podjęli się właśnie żeglarze ze ŚYC.

Przygotowania do wyprawy trwały kilka-

naście miesięcy, a sama ekspedycja – trzy ty-

godnie (był maj 2018 roku). Zespół stanowiły

cztery osoby: Jacek i Piotr ze Śląskiego Yacht

Clubu oraz Darek i ja, czyli osoby niewidome,

które żeglarskie pasje rozwijały w projektach

„Zobaczyć morze”. Na pokład jachtu „Selma

Expeditions” weszliśmy późnym wieczorem.

Przywitał nas kapitan Andrzej Pochodaj wraz

z pozostałymi członkami załogi. „Selma”,

która przez stałych bywalców i zdobywców

między innymi Morza Rossa bywa nazywa-

na „Babcią”, okazała się bardzo przyjaznym

i przede wszystkim bezpiecznym jachtem,

z komfortowo urządzonym wnętrzem. Ma

ogromny stół, przy którym załoga spotyka się

na rozmowach i posiłkach. Ogrzewanie po-

zwala utrzymać cudowne ciepło, nawet gdy

na zewnątrz temperatura nie przekracza zera

stopni Celsjusza. Dzięki temu mokra odzież

wysycha dość szybko i można ją włożyć przed

kolejną wachtą.

Po gruntownym przeszkoleniu przeprowa-

dzonym przez kapitana, w sobotnie popołu-

dnie wypłynęliśmy z macierzystego portu

w argentyńskim mieście Ushuaia. Emocje

udzielały się większości z nas – w końcu zmie-

rzaliśmy na wody, które należą do najtrudniej-

szych na świecie. Zanim tam popłynęliśmy,

kapitan musiał się uporać z wieloma formalno-

ściami, najpierw w Ushuaia, a później w nie-

dalekim Puerto Williams, już na terytorium

Chile, gdzie władzę stanowi tamtejsza mary-

narka wojenna Armada de Chile. To oczywi-

ście zrozumiałe, bo pogoda w tej części świata

jest zdradliwa. Wraki zatopionych żaglowców

i jachtów tu i ówdzie wyłaniają się z wód kana-

łu Beagle. Po uzyskaniu wszystkich pozwoleń,

wyruszyliśmy w dalszą drogę. Dość szybko

wpadliśmy w wir zwykłych jachtowych czyn-

ności i wacht. Nasze życie na pokładzie 

Zobaczyć Horn

z pokładu „Selmy”.

„Tam sięgaj, gdzie

wzrok nie sięga”

Za sterem „Selmy” autorka artykułu – Justyna „Ola” Kucińska.

Kanał Beagle. Kurs na zachód wzdłuż granicy.

ZDJĘCIA Z ARCHIWUM ŚLĄSKIEGO YACHT CLUBU – WWW.SYC.COM.PL.

Made with Publuu - flipbook maker