WYdarzeNIA PERYSKOP
21
www.wiatr.pl
arzyliście kiedyś o głównej wy-
granej w lotto? Spełniłam takie
marzenie... Nie była to jednak
wygrana materialna, ale możliwość zrealizo-
wania wielkiego pragnienia, które przez lata
nieśmiało kiełkowało w mojej głowie.
Przygodę z żeglarstwem, która z czasem za-
mieniła się w pasję, rozpoczęłam od projektu
„Zobaczyć morze” i spotkania z Romanem Ro-
czeniem, pomysłodawcą tego przedsięwzięcia,
który wraz z zespołem zaangażowanych osób
przez lata zabierał na pokłady żaglowców,
głównie „Zawiszy Czarnego”, niewidomych
i słabowidzących. Później Roman wpadł na ko-
lejny pomysł – tym razem związany z przyląd-
kiem Horn. Nawiązał współpracę z członkami
Śląskiego Yacht Clubu, którzy nie boją się
wyzwań i dla których nie ma rzeczy niemoż-
liwych. Realizacja projektu opłynięcia Hornu
przez niewidomych wymagała determinacji,
funduszy i starannej organizacji – tych zadań
podjęli się właśnie żeglarze ze ŚYC.
Przygotowania do wyprawy trwały kilka-
naście miesięcy, a sama ekspedycja – trzy ty-
godnie (był maj 2018 roku). Zespół stanowiły
cztery osoby: Jacek i Piotr ze Śląskiego Yacht
Clubu oraz Darek i ja, czyli osoby niewidome,
które żeglarskie pasje rozwijały w projektach
„Zobaczyć morze”. Na pokład jachtu „Selma
Expeditions” weszliśmy późnym wieczorem.
Przywitał nas kapitan Andrzej Pochodaj wraz
z pozostałymi członkami załogi. „Selma”,
która przez stałych bywalców i zdobywców
między innymi Morza Rossa bywa nazywa-
na „Babcią”, okazała się bardzo przyjaznym
i przede wszystkim bezpiecznym jachtem,
z komfortowo urządzonym wnętrzem. Ma
ogromny stół, przy którym załoga spotyka się
na rozmowach i posiłkach. Ogrzewanie po-
zwala utrzymać cudowne ciepło, nawet gdy
na zewnątrz temperatura nie przekracza zera
stopni Celsjusza. Dzięki temu mokra odzież
wysycha dość szybko i można ją włożyć przed
kolejną wachtą.
Po gruntownym przeszkoleniu przeprowa-
dzonym przez kapitana, w sobotnie popołu-
dnie wypłynęliśmy z macierzystego portu
w argentyńskim mieście Ushuaia. Emocje
udzielały się większości z nas – w końcu zmie-
rzaliśmy na wody, które należą do najtrudniej-
szych na świecie. Zanim tam popłynęliśmy,
kapitan musiał się uporać z wieloma formalno-
ściami, najpierw w Ushuaia, a później w nie-
dalekim Puerto Williams, już na terytorium
Chile, gdzie władzę stanowi tamtejsza mary-
narka wojenna Armada de Chile. To oczywi-
ście zrozumiałe, bo pogoda w tej części świata
jest zdradliwa. Wraki zatopionych żaglowców
i jachtów tu i ówdzie wyłaniają się z wód kana-
łu Beagle. Po uzyskaniu wszystkich pozwoleń,
wyruszyliśmy w dalszą drogę. Dość szybko
wpadliśmy w wir zwykłych jachtowych czyn-
ności i wacht. Nasze życie na pokładzie
Zobaczyć Horn
z pokładu „Selmy”.
„Tam sięgaj, gdzie
wzrok nie sięga”
Za sterem „Selmy” autorka artykułu – Justyna „Ola” Kucińska.
Kanał Beagle. Kurs na zachód wzdłuż granicy.
ZDJĘCIA Z ARCHIWUM ŚLĄSKIEGO YACHT CLUBU – WWW.SYC.COM.PL.