kurs na sztynort
Cztery pory roku na Mazurach
Z GIŻYCKA DO WARSZAWY. REJS PRZEZ MAZURY, PISĘ I NAREW
magazyn dla żeglarzy pierwsze bezpłatne pismo o sportach wodnych grudzień 2020 –
styczeń 2021
Czytaj w WEB KIOSKU wiatr.pl/archiwum
lub w aplikacji WIATR
YEMA SUPERMAN HERITAGE BLUE
Zegarek Żeglarza Roku 2020 w ósmej edycji plebiscytu magazynu „Wiatr”
WIATR.PL/ARCHIWUM
WEB KIOSK
ŻEGLARSTWO | WYPOCZYNEK | LOKALNA KUCHNIA
sztynort nowy.sztynort
www.sztynort.pl
Odkryj moc i łatwą obsługę Axiom+ na Eljacht.pl/raymarine
12 358 czytelników* pobiera
bezpłatne e-wydania „Wiatru”.
Czytaj w aplikacji WIATR lub w WEB KIOSKU
wiatr.pl/archiwum.
*Średnia liczba pobrań aktualnego wydania (dane wydawcy – wydania IV-V 2020, VI-VII-VIII 2020, IX-X-XI 2020).
ZDJĘCIE NA OKŁADCE: SZTYNORT, FOT. MAREK MAKOWSKI
Czytelnicy wybierają Żeglarza Roku 2020.
Głosujcie codziennie i sprawdzajcie wyniki
tartuje ósma edycja plebiscytu „Wiatru”. Wybieramy żeglarza,
którego dokonania wzbudziły największe uznanie czytelni-
ków – zwycięzca otrzyma tytuł Żeglarza Roku 2020 Maga-
zynu „Wiatr”. Początek internetowego głosowania w piątek 18 grudnia,
zakończenie – w piątek 12 lutego o godz. 22.00. Głosujemy w aplikacji
internetowej www.wiatr.pl/konkurs przygotowanej na komputery, tablety
i smartfony. Głosować można raz w każdej dobie (czas warszawski, od
godz. 00:00 do godz. 24:00). Internauci uczestniczący w konkursie, po-
twierdzają swoje głosy przez e-mail lub konto na Facebooku (wyniki gło-
sowania będą podawane na bieżąco). Końcowe rezultaty ogłosimy w apli-
kacji konkursowej, na portalu www.wiatr.pl oraz na łamach „Wiatru”.
W tym roku nominacje do plebiscytu uzyskali: Agata Barwińska – za
brązowy medal mistrzostw Europy w olimpijskiej klasie Laser Radial, Ju-
lia Damasiewicz – za złoty medal mistrzostw Europy w olimpijskiej klasie
Formula Kite, Łukasz Zakrzewski – za złoty medal mistrzostw świata
w bojerowej klasie DN oraz Przemysław Miarczyński – za zgłębianie ta-
jemnic windsurfingu z foilem i za srebrny medal mistrzostw świata w kla-
sie Formula Windsurfing Foil.
Partnerzy „Wiatru” przygotowali atrakcyjne nagrody dla wszystkich no-
minowanych. Dziękujemy firmie Hashtag za ufundowanie dla zwycięzcy
zegarka Żeglarza Roku – pięknego modelu Superman Heritage Blue słyn-
nej francuskiej marki Yema. A także za ufundowanie eleganckich zegar-
ków dla pozostałych nominowanych – żeglarskich modeli Tide Runner
niemieckiej marki Paul Hewitt. Dziękujemy firmie Freeway OMT, dys-
trybutorowi sportowych słuchawek marki AfterShokz z technologią prze-
wodnictwa kostnego, za ufundowanie dla wszystkich nominowanych słu-
chawek Aeropex – najlżejszych i najlepiej
dopasowanych. Dziękujemy firmie Code
Zero, producentowi żeglarskich toreb i ak-
cesoriów wykonywanych ręcznie z tkanin
dakronowych, za kolekcję praktycznych
toreb na każdą okazję. Dziękujemy też fir-
mie Parker Poland, dystrybutorowi jachtów
motorowych, elektroniki, silników i osprzę-
tu, za pneumatyczną kamizelkę ratunkową
brytyjskiej marki International Safety Pro-
ducts (ISP) – kamizelkę otrzyma w tym
roku zwycięzca plebiscytu.
Co jeszcze na łamach? W tym wydaniu królują Mazury. W obszernym
materiale przedstawiamy nowości z Poru Sztynort i ambitne plany inwesty-
cyjne nowych właścicieli przystani. Byliśmy w Sztynorcie jesienią i z pew-
nością wrócimy tam nie raz. Na dodatek, nie tylko w sezonie, bo Sztynort
będzie wkrótce tętnić życiem cały rok. Dobrochna Nowak opowiada o roz-
woju mazurskich szkoleń, Marek Słodownik podpowiada, jak wrócić z Gi-
życka do Warszawy wodnym szlakiem przez Pisę i Narew, a Antoni Molitor
prezentuje swą mazurską łupinkę, na której pływa już prawie pół wieku.
Wszystkim czytelnikom i partnerom „Wiatru” życzymy rodzinnych,
ciepłych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia, szczęśliwego Nowego
Roku, krótkiej zimy, ciepłej wiosny i wspaniałych żeglarskich przeżyć
w nowym sezonie. Nie dajmy się pandemii. Niech się covid trzyma z dala
od naszych żeglarskich marzeń, rejsów, regat i biznesów.
Krzysztof Olejnik, redaktor naczelny
PERYSKOP WYdarzeNIA
grudzień 2020 – styczeń 2021
owe pomosty i nowy system cu-
mowania. Kilkadziesiąt nowych
jachtów żaglowych i motorowych
do szkoleń, regat i eventów. Remont zabyt-
kowego spichlerza znajdującego się między
tawerną Zęza, a pałacem Lehndorffów oraz
gruntowna renowacja sąsiedniej rybaczów-
ki. W tych dwóch obiektach powstanie no-
woczesna i stylowa przestrzeń do pracy
zdalnej ze światłowodowym internetem.
Budynki pomieszczą też studio nagrań,
salę szkoleniową, multimedialne centrum
nauki żeglarstwa oraz nową kawiarnię ze
sceną przystosowaną do transmisji koncer-
tów. Inwestor wzniesie też domy mieszkal-
ne przeznaczone na sprzedaż. Wszystkie
te inwestycje to główne elementy projektu
Nowy Sztynort – Osada Wolności. Jego re-
alizacja, wsparta funduszami z Programu
Operacyjnego Polska Wschodnia, pozwoli
stworzyć turystyczną perłę – cel wycieczek
miłośników żeglarstwa, przyrody, historii,
architektury, sztuki i dobrej kuchni. Umo-
wy podpisane, zamówienia w realizacji,
a pierwsze efekty prac już w najbliższym
sezonie. Na Mazurach wszystkie drogi pro-
wadzą dziś do Sztynortu...
Osada leży nad niewielkim Jeziorem Szty-
norckim, do którego prowadzi krótki malow-
niczy kanał. Zmiany w tym niezwykłym miej-
scu rozpoczęły się dwa lata temu, w grudniu
2018 roku. Spółka King Cross Shopping War-
saw, były właściciel centrów handlowych,
kupiła Sztynort na licytacji komorniczej. Za
ponad 15 mln zł pozyskała przystań oraz teren
o powierzchni 51 hektarów. Zrezygnowano
z pomysłów budowy w tym miejscu osiedli
Kurs na Nowy Sztynort.
Cztery pory roku na Mazurach
Restauracja Baba Pruska to nowa jakość w sztynorckim porcie.
Fot. Ewelina Godlewska
Sandacz z pieca. Regionalna kuchnia w nowej odsłonie.
Port Sztynort. Trzy pierwsze pomosty
z lewej: strefa ciszy. Pięć kolejnych:
keje rezydenckie. Dwa pomosty w głębi
zatoki: keje czarterowe, a cztery z prawej
strony – keje gościnne.
Fot. Marek Makowski
FOT. MARCIN ŁABUZ
sztynort mazury
www.wiatr.pl
mieszkaniowych i markowych hoteli, a stalo-
wą bramę oddzielającą port od osady miesz-
kalnej uroczyście zdemontowano – mur runął
w asyście okolicznych mieszkańców i w ten
symboliczny sposób otwarto drogę do Osady
Wolności. Do współpracy zaproszono żegla-
rzy doskonale znających oczekiwania gości
oraz realia mazurskiego rynku turystycznego:
Marka Makowskiego, instruktora i właścicie-
la Szkoły żeglarstwa Gertis, koordynatora
projektu, a także Kamila Stankiewicza z pen-
sjonatu Rybaczówka i spółki Nowy Sztynort,
która jest administratorem przystani. Już
pierwsze decyzje właścicieli pokazały, że ku-
pili osadę z myślą o ambitnej i długofalowej
inwestycji, mającej zachować w tym miejscu
wszystko, co najlepsze. To dobra wiadomość
dla żeglarzy zawijających do portu oraz dla
tych, którzy będą przybywać drogą lądową.
Sztynort się zmieni, ale jednocześnie zachowa
charakter i klimat sprzed lat.
W pierwszych miesiącach 2019 roku wyre-
montowano oczyszczalnię i systemy przeka-
zywania ścieków. Później otwarto elegancką
restaurację Baba Pruska i odnowiono legen-
darną tawernę Zęza. W sezonie działają także
wypożyczalnia rowerów, namiot kulinarny
ze sceną, sklep spożywczy, sklep żeglarsko-
rowerowy oraz stacja paliw Orlen przy
wschodniej kei. W pensjonacie (tuż obok
Zęzy) powstała nowa restauracja Mesa – jej
debiut został niestety zablokowany przez pan-
demię koronawirusa, ale kucharze są na poste-
runku, menu gotowe, oferty imprez okolicz-
nościowych przygotowane – wszyscy czekają
na możliwość rozpoczęcia pracy i przyjęcie
pierwszych gości.
Restauracja Baba Pruska, z elegancką salą
i sporym tarasem na szczycie niewielkie-
go wzniesienia, to zupełnie nowa jakość
w sztynorckim porcie i prawdziwa kuchenna
rewolucja. Spory wpływ ma na nią Kamil
Stankiewicz wykorzystujący doświadczenia
z restauracji Rybaczówka (zachodni brzeg
jeziora Bocznego), uznawanej przez wielu
za najlepszą rybną restaurację na Mazurach.
Załoga Baby Pruskiej przygotowała menu na-
wiązujące do regionalnej kuchni, ale w nowej
odsłonie. Skosztujecie ryb z pieca, soczystej
jagnięciny oraz dań kuchni wegańskiej (na
przykład bakłażana z risotto ze słonecznikiem
z salsą z ananasa).
Sztynort zyskał też jeszcze jedną atrakcję
kulinarną: portugalski food-truck Prato do Dia
(po polsku: danie dnia). Wieść o nim rozeszła
się już po całych Mazurach. Stoi przy tarasie,
w pobliży Baby Pruskiej i namiotu kulinarne-
go. Wpada w oko, bo jest żółty, jak tramwaj
w Lizbonie, ma też ciekawe podobizny portu-
galskich poetów i bohaterów wykonane przez
Nuno Saraivę, znanego grafika, jednego z naj-
bardziej popularnych ilustratorów współpra-
cujących z portugalską prasą. Food-truck pro-
wadzi Rui Teles, rodowity Portugalczyk, który
najpierw zakochał się w dziewczynie z Mazur,
a później w samych Mazurach. Porzucił więc
wybrzeże Atlantyku i rodzinne miasto Aveiro,
a także posadę nauczyciela wychowania fi-
zycznego, by osiąść w Polsce i raczyć nas
Tak będzie wyglądać spichlerz po renowacji. Aranżacja przestrzeni do pracy zdalnej projektu Karoliny Chełstowskiej.
W legendarnej tawernie Zęza...
…znów klimat, jak za dawnych lat.
W sezonie działa w porcie wypożyczalnia rowerów.
Fot. Dobrochna Nowak
Portugalski food-truck Prato do Dia. Kulinarna podróż na kraniec Europy.
fOT. TOMASZ KAROLSKI
FOT. AGATA MENDZIUK
Fot. Tomasz Karolski
mazury sztynort
grudzień 2020 – styczeń 2021
portugalską kuchnią. Sam sprowadza produk-
ty do swych specjałów, a później sam gotuje
(podobno nie wolno wtedy przeszkadzać,
a nawet zbliżać się do garnków). Wpadnijcie
w przyszłym sezonie, by skosztować caldeira-
dę (portugalski gulasz rybny), krewetki w so-
sie coco curry lub hot-doga z ośmiornicą.
Jaki jest pomysł na Nowy Sztynort Osa-
dę Wolności? Właściciele stawiają przede
wszystkim na żeglarzy. Stare dwudziesto-
letnie keje zostaną wkrótce wymienione na
nowe – w pierwszym etapie wymiana obejmie
połowę z 14 pomostów (realizacja do czerwca
2020 roku). Zamiast mooringów, będą odnogi
cumownicze. Pojawią się też domy na wodzie,
które urozmaicą bazę noclegową. Na początek,
w ramach aktualnie realizowanego projektu,
powstaną cztery domy, a później kolejne. Dla
wygody najemców oraz z myślą o sprawnej
obsłudze gości, domy będą podłączone do sie-
ci kanalizacyjnej – nikt się nie będzie musiał
przejmować pojemnością zbiorników na nie-
czystości oraz ich opróżnianiem.
Obecnie Sztynort ma prawie 500 miejsc
cumowniczych – 200 stanowisk w strefie re-
zydenckiej (jest jeszcze kilka wolnych miejsc),
200 w strefie gościnnej w pobliżu stacji paliw,
sanitariatów i restauracji Baba Pruska oraz 100
w strefie ciszy (najdalej od sceny, z osobnymi
sanitariatami). Przystań jest bazą floty czarte-
rowej skupiającej między innymi jachty typu
Maxus 33.1 RS (szczegóły i cennik na stronie
www.sztynort.pl). Wkrótce właściciele portu
zakupią 46 nowych jednostek pływających,
głównie jachty żaglowe i motorowe, ale także
łodzie serwisowe i do obsługi floty. – Celu-
jemy w monotypowe jednostki regatowe do
szkoleń oraz do organizacji eventów i profesjo-
nalnych regat sportowych. Myślimy między
innymi o udziale w Polskiej Lidze Żeglarskiej
oraz w Sailing Champions League, a także
o organizacji regat na naszych wodach – mówi
Marek Makowski. – Zamawiamy też kabino-
we cruisery o długości ponad 33 stóp, przede
wszystkim do szkoleń, eventów i realizacji pa-
kietowych usług turystycznych.
Ważnym elementem nowej strategii jest
także wydłużanie sezonu. Port ma żyć cały
rok, a nie tylko od maja do września. Pod
koniec listopada bosmani mieli już wolne
i nie pobierano opłat, ale do mariny wciąż
zawijały jachty, mogliśmy podłączyć łódź do
prądu, czynne były sanitariaty, działała też
zlewnia nieczystości z toalet chemicznych.
To jednak dopiero pierwsze jaskółki zwia-
stujące wydłużanie sezonu. – Choć późną
jesienią i zimą działalność turystyczna na
Mazurach zwykle przynosi straty, z moich
obserwacji i doświadczeń wynika, że i tak
opłaca się ją utrzymywać. To umożliwia
zatrzymanie sprawdzonej i wyszkolonej za-
łogi, która wiosnę przywita w gotowości do
działania i z zapałem do pracy – mówi Marek
Makowski. – Obiekty, które przyjęły strate-
gię zatrudniania nowego personelu przed
Flota czarterowa Sztynortu. Szczegóły i cennik na stronie www.sztynort.pl.
Fot. Marek Makowski
W nowej restauracji Mesa wszystko zapięte na ostatni guzik. Załoga czeka na pierwszych gości.
Fot. Studio Wilkasy
Z lewej pałac. Pośrodku spichlerz i rybaczówka. Z prawej budynki gospodarcze, a przy drodze – pensjonat, Mesa i Zęza.
FOT. MAREK MAKOWSKI
www.wiatr.pl
każdym sezonem, prędzej lub później miały
kłopoty i ich pozycja na rynku słabła.
Chcąc wydłużyć sezon i wzmocnić Sztynort
w okresie zimowym, w porcie mają się poja-
wić bojery. Zaplanowano organizację pobytów
tematycznych dla miłośników przyrody i eks-
ploracji dzikich terenów. Zimą ma działać nie
tylko pensjonat, ale także tawerna Zęza. Osa-
da będzie też poszukiwać klientów z branży
nowych technologii i przedstawicieli wolnych
zawodów – specjalistów gotowych do zdalnej
realizacji swych zawodowych obowiązków
w ciekawej przestrzeni twórczej oraz w nie-
zwykłych okolicznościach przyrody. W spi-
chlerzu i rybaczówce będzie łącznie kilkaset
metrów kwadratowych powierzchni do pracy
zdalnej (na wynajem). Rozwijana będzie też
działalność artystyczna, a muzycy będą się
spotykać w Sztynorcie na obozach kompozy-
torskich i sesjach nagraniowych. Dwa piętra
spichlerza ma zająć Multimedialne Centrum
Żeglarstwa i Ekologii, ekspozycja inspirowa-
na warszawskim Centrum Nauki Kopernik,
ale sprofilowana na żeglarstwo – jego historię,
rozwój i techniczne aspekty. Zwiedzający będą
więc podnosić ciężary na taliach szotów z wie-
loma przełożeniami, unosić miecze, wciągać
żagle na maszty, zobaczą też dlaczego jachty
żeglują pod wiatr. Będzie to świetne miejsce
dla kursantów, obozowiczów, turystów i wy-
cieczek szkolnych.
Pandemia i częściowy lockdown mają oczy-
wiście niekorzystny wpływ na gastronomię
i branżę turystyczną. Mimo to właściciele
i zarządcy sztynorckiego portu wierzą, że kry-
zys w najmniejszym stopniu dotknie właśnie
krajową turystykę, a w szczególności – ma-
zurską turystykę żeglarską. Miniony sezon był
zagrożony, a okazał się jednym z najlepszych
w ostatnich latach. Podobnie zapowiada się
kolejny. – Choć Szkoła Żeglarstwa Gertis nie
opublikowała jeszcze nowych cenników, klien-
ci już dzwonią za zapytaniami o kwietniowe
i majowe terminy. Nie po to, by zbadać rynek,
ale by dokonać rezerwacji. Nigdy wcześniej
nie było takiego ruchu w listopadzie – mówił
nam Marek Makowski. Dlatego, jeśli pogoda
dopisze, sezon rozpocznie się wcześnie i bę-
dzie trwać długo. Ze sztynorckiej sceny znów
popłyną dźwięki bluesa, rocka i szant. Z pew-
nością nie zabraknie też wydarzeń teatralnych
nawiązujących do inscenizacji artystycznych
organizowanych w Sztynorcie w osiemnastym
i dziewiętnastym wieku. Baba Pruska zaser-
wuje sielawę z brokułem i cukinią, Rui przy-
gotuje portugalskie tapas z owocami morza,
a Mirek „Koval” Kowalewski chwyci wiosło
w Zęzie i porwie słuchaczy w swój muzyczny
świat. A kiedy zapragniemy w Sztynorcie ci-
szy i odludzia, wybierzemy ostatni pomost po
zachodniej stronie portu, schowany w małej
zatoce za trzcinami...
Krzysztof Olejnik
To nie Chorwacja, ale Mazury w okolicy Sztynortu – zatoka leży na zachód od południowego wejścia do kanału.
Fot. Marek Makowski
Kanał Sztynorcki. Ostatni zakręt i port na horyzoncie.
Fot Marek Makowski
plebiscyt ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR”
partnerzy plebiscytu
konkursie Żeglarz Roku Maga-
zynu „Wiatr” wybieramy żegla-
rza, którego dokonania wzbudzi-
ły największy podziw i uznanie czytelników.
Początek internetowego głosowania w piątek
18 grudnia, zakończenie – w piątek 12 lutego
o godz. 22.00. Głosujemy w aplikacji inter-
netowej wiatr.pl/konkurs przygotowanej na
komputery, tablety i smartfony. Głosować
można raz w każdej dobie (czas warszawski,
od godz. 00:00 do godz. 24:00). Każdy głos
musi być potwierdzony przez e-mail lub kon-
to na Facebooku. Wyniki będą ogłoszone na
portalu www.wiatr.pl oraz na łamach „Wia-
tru”. Przedstawiamy nagrody dla nominowa-
nych żeglarzy przygotowane przez naszych
partnerów. Regulamin plebiscytu publikuje-
my na stronie internetowej oraz w aplikacji
konkursowej wiatr.pl/konkurs.
Zwycięzca plebiscytu otrzyma zegarek Su-
perman Heritage marki Yema oraz kamizelkę
ratunkową brytyjskiej marki ISP. Zdobywcy
kolejnych miejsc w plebiscytowym rankin-
gu otrzymają zegarki Tide Runner marki
Paul Hewitt. Wszyscy nominowani żeglarze
otrzymają również sportowe słuchawki Ae-
ropex marki AfterShokz z technologią prze-
wodnictwa kostnego oraz eleganckie i prak-
tyczne torby z tkanin dakronowych marki
Code Zero. Zegarki ufundowała firma Hash-
tag, słuchawki – Freeway OMT, kamizelkę –
stocznia Parker Poland, a torby – firma Code
Zero.
Zegarek Superman Heritage Blue
francuskiej marki Yema
Oto zegarek Żeglarza Roku! Superman He-
ritage Blue to dzieło francuskiej marki Yema.
Zegarek poradzi sobie w każdej sytuacji na
lądzie, na jachcie i pod wodą (wodoszczel-
ność 30 ATM). Został wyposażony w mecha-
nizm o automatycznym naciągu, więc nawet
w trakcie najdłuższych rejsów zawsze wskaże
dokładną godzinę. Wskazówki oraz indeksy
godzin pokryto grubą warstwą luminescen-
cyjnej farby SuperLuminova, więc tarcza jest
czytelna także w nocy. Na uwagę zasługuje
opatentowany system blokowania obrotowe-
go pierścienia tarczy (bezel), który pierwotnie
stworzono na potrzeby nurków – dziś może
służyć do mierzenia krótkich odcinków czasu.
Całość dopełnia komfortowa bransoleta z za-
bezpieczeniem zapięcia i dodatkową przedłuż-
ką ułatwiającą zapięcie zegarka na przykład na
piance do nurkowania. Zamawiając Superman
Heritage Blue, możemy wybrać średnicę ko-
perty (39 mm lub 41 mm).
Manufaktura Yema powstała w 1948 roku
w Morteau na środkowym wschodzie Francji.
Projektując nowe modele, marka często się-
ga do swych kultowych zegarków sprzed lat,
ale miłośnicy współczesnych trendów także
Nagrody dla żeglarzy nominowanych
w plebiscycie magazynu „Wiatr”
Zegarek Żeglarza Roku 2020:
Yema Superman Heritage Blue.
Poradzi sobie w każdej sytuacji
na lądzie, na jachcie i pod wodą.
FOT. MATERIAŁY FIRMOWE (13)
Replace
me!
DEALER
NAME
info@dealerwebsite.com
dealerwebsite.com
BAVARIA
C38
BAVARIAɄC38 BAVARIAɄC42 BAVARIAɄC45
BAVARIAɄC50 BAVARIAɄC57
Passion made
bavariayachts.com
plebiscyt ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR”
partnerzy plebiscytu
Tide Runner to najnowsza kolekcja marki Paul Hewitt. Linię stworzono z myślą o wymagających miłośnikach żeglarstwa i sportów wodnych.
Wyjątkowy prezent dla sportowców melomanów.
Aeropex to najlżejsze i najlepiej dopasowane słuchawki z technologią przewodnictwa kostnego.
Słuchawki Aeropex występują w kilku kolorach. Wszystkie modele dostępne są na stronie sklepu www.Aftershokz.pl.
www.wiatr.pl
znajdą coś dla siebie. Yema prowadzi też
prace nad tworzeniem kolejnych autorskich
mechanizmów. Polskim dystrybutorem ze-
garków marki Yema jest firma Hashtag. Wię-
cej informacji na stronie internetowej www.
timeandmore.pl.
Zegarki Tide Runner
marki Paul Hewitt
Tide Runner to najnowsza kolekcja nie-
mieckiej marki Paul Hewitt. Linię stworzono
z myślą o wymagających miłośnikach żeglar-
stwa i sportów wodnych (wodoszczelność:
10 ATM). Na tarczach pojawiają się sym-
bole kotwic, które pełnią też funkcje zapięć
bransolet. Minimalistyczną kopertę (41 mm)
wykonano ze stali szlachetnej (wykończenie
w kolorze czarnym lub srebrnym). Uzupełnia
ją obrotowy bezel, na który naniesiono wska-
zania pływów. Użytkownicy mogą wybrać
pasek skórzany, kauczukowy lub bransoletę.
Paul Hewitt to marka mocno związana
z morzem, oferująca zegarki wysokiej jako-
ści, solidnie wykonane, o unikatowym stylu.
Polskim dystrybutorem zegarków Paul Hewitt
jest firma Hashtag. Więcej modeli na stronie
internetowej www.timeandmore.pl.
Sportowe słuchawki
Aeropex marki AfterShokz
Aeropex to najlżejsze i najlepiej dopasowa-
ne słuchawki z technologią przewodnictwa
kostnego (konstrukcja odsłaniająca ucho).
Są eleganckie i wodoszczelne (klasa IP67).
Producent zastosował nową technologię Pre-
mium Pitch 2.0+ oraz zmienił kąt nachyle-
nia przetworników o 30 stopni. Dzięki temu
zmniejszono wibracje i wagę słuchawek,
równocześnie poprawiając jakość dźwięku
i zakres basów.
Słuchawki Aeropex, podobnie jak inne
modele marki AfterShokz dostępne na stro-
nie sklepu www.Aftershokz.pl, dostarczają
dźwięk wprost do ucha wewnętrznego za
pomocą kości policzkowych, które pełnią
funkcję rezonatora dźwięku (zjawisko to
nazywane jest przewodzeniem kostnym).
Słuchawki w bardzo niewielkim stopniu
wykorzystują błonę bębenkową do transmi-
sji dźwięku, więc nie musimy ich wkładać
do kanałów usznych – drgania powodują, że
dźwięk jest przekazywany bezpośrednio do
ucha wewnętrznego. Ta całkowicie bezpiecz-
na metoda od lat jest wykorzystywana w apa-
ratach dla osób słabosłyszących. Co ważne,
słuchawki z przewodnictwem kostnym nie
zasłaniają ucha, więc nie jesteśmy odcięci od
otaczającego nas świata i bodźców, które po-
jawiają się wokół nas. Na przykład od dźwię-
ków dochodzących na jezdni, chodniku lub
alejce rowerowej w parku. Ma to duży wpływ
na wygodę i bezpieczeństwo użytkowników.
Poza tym, po dłuższym używaniu słuchawek,
nie doznajemy uczucia ucisku, które często
nam towarzyszy z tradycyjnymi dousznymi
i kanałowymi słuchawkami.
Słuchawki marki AfterShokz nie mają prze-
wodów – ze źródłem dźwięku, na przykład
z telefonem, łączą się przez bluetooth. Wy-
jątkiem jest model Xtrainerz przeznaczony
do pływania w basenie, jeziorze lub w mo-
rzu – zamiast technologii bluetooth, ma wbu-
dowany odtwarzacz MP3 z pamięcią 4GB.
Słuchawki dostępne są w kilku ciekawych
kolorach, dobrze przylegają do głowy i nie
przesuwają się podczas intensywnego ruchu.
Słuchając muzyki, możemy jednocześnie roz-
mawiać i odbierać telefon. A jeśli zechcemy
się odciąć od zewnętrznych bodźców, zawsze
możemy skorzystać z dousznych stoperów
i zmienić ustawienie equalizera w celu opty-
malizacji dźwięku. Więcej o słuchawkach
marki AfterShokz na stronie internetowej
www.aftershokz.pl. W zakładce Przetestuj
znajdziecie spis sklepów stacjonarnych, w któ-
rych będziecie mogli przetestować wybrane
modele. Dystrybutorem słuchawek jest firma
Freeway OMT.
Kamizelka ratunkowa ISP
od firmy Parker Poland
Pneumatyczną kamizelkę ratunkową ISP
ufundowała firma Parker Poland (www.parker.
com.pl). Kamizelka wyposażona jest w nabój
z CO₂, pas krocza i metalową klamrę. Ofero-
wana jest w wersji manualnej (użytkownik
uruchamia mechanizm napełniający kamizel-
kę) i automatycznej (zostaje uruchomiona po
zanurzeniu w wodzie, ale użytkownik także
sam może uruchomić mechanizm). Kamizel-
ka obraca nieprzytomną osobę znajdującą się
Kamizelka marki ISP od firmy Parker Poland.
Ubezpieczenie tak
wyjątkowe
jak Twój jacht
Skontaktuj się z nami,
aby dowiedzieć się
więcej +48 58 350 61 31
POL17252 / 0720
Gdańsk · Tel.: +48 58 350 61 31
pantaenius.pl
Wiemy, że każdy akwen żeglugi oraz każdy
klient ma swoje, indywidualne wymagania.
Niezależnie czy na silniku, czy pod żaglami
nasze rozwiązania ubezpieczeniowe są
uszyte na miarę twoich potrzeb.
plebiscyt ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR”
partnerzy plebiscytu
w wodzie twarzą do góry, uwalniając jej drogi
oddechowe od wody i umożliwiając oddycha-
nie. Manualna kamizelka ratunkowa ISP kosz-
tuje 435 zł, automatyczna – 455 zł.
Kolekcja Re-Sailcling, czyli torby
Code Zero z używanych żagli
Polska firma Code Zero, specjalizująca się
w ręcznej produkcji toreb i plecaków z tkanin
dakronowych, prezentuje kolekcję Re-Sailcling
obejmującą produkty wykonane z używanych
żagli. W sklepie internetowym www.codezero.
pl odszukajcie zakładkę Produkty i wybierzcie
podstronę Re-Sailcling – są tam wszystkie ak-
tualnie dostępne torby, kosmetyczki, plecaki
miejskie, plecaki na laptopy, a także poręczne
i pojemne torby na zakupy. Każdy produkt jest
niepowtarzalnym egzemplarzem – gdy finali-
zujemy zakup, znika z oferty i ustępuje miej-
sca kolejnemu.
Co ciekawe, każdy produkt z kolekcji Re
-Sailcling ma odpowiedni certyfikat informu-
jący o historii żagla, z którego został wykonany.
Zawiera nazwę lub typ jachtu oraz informację
o rodzaju żagla. Jeśli trafi nam się materiał ze
znanej jednostki, po zakupie możemy prześle-
dzić jej historię w internecie. W kolekcji poja-
wiały się produkty wykonane z żagli takich
jachtów, jak „Gemini 3” Romana Paszke, czy
„Hugo Boss” Alexa Thomsona. – Często wy-
korzystujemy żagle regatowe, na których były
umieszczone reklamy sponsorów regat lub za-
łóg. Dlatego na produktach pojawiają się uni-
katowe kształty i zestawy kolorystyczne. W tej
sekcji proponujemy nie tylko znane modele to-
reb i plecaków, ale także nowości, ostatnio na
przykład torbę Morka, która dzięki regulowa-
nej długości rączek może być noszona na wiele
sposobów: na ramieniu, na skos lub na plecach
– mówi Marcin Matla z Code Zero.
Z bogatej kolekcji polecamy także duże
owalne torby Mistral oraz siostrzane prosto-
kątne, z dodatkowymi bocznymi kieszeniami,
torby Pampero. Świetnie się sprawdzają także
torby-plecaki, zarówno mniejsze miejskie Juka
i Solano, jak i większe lotnicze Oroshi, które
w wielu liniach nadają się na bagaż podręczny.
W ofercie znajdziecie także worki żeglarskie,
lekkie siatki na zakupy z materiałów spinake-
rowych, torby plażowe, portfele, nerki, teczki
oraz pokrowce na marynarki.
Firma powstała w 2012 roku. Niewielka so-
pocka pracownia zdobyła uznanie klientów
i zagraniczne rynki. Code Zero wykorzystuje
również nowe tkaniny oraz materiały laminato-
we z nowoczesnych żagli. Dominuje sprzedaż
internetowa na stronie www.codezero.pl, ale
marka obecna jest także w tradycyjnych skle-
pach: Wind (Gdańsk, ul. Szafarnia 11U/16), Sa-
iling Machine (sezonowo: Mikołajki), Sztorm
Grupa (Warszawa, ul. Fosa 30), Halina Surf
(sezonowo: Jastarnia) oraz w firmowym sklepie
Code Zero (Sopot, ul. Monte Casino 10).
Regulamin plebiscytu Żeglarz Roku
Magazynu „Wiatr” publikujemy na stronie
internetowej www.wiatr.pl oraz w aplikacji
konkursowej www.wiatr.pl/konkurs.
Torba na laptop 15”.
Nowość! Uniwersalna torba Morka.
Duża torba zakupowa z mocnymi paskami.
Plecak miejski Solano.
Torba żeglarska Pampero.
Plecak miejski Juka.
plebiscyt ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR”
partnerzy plebiscytu
Nominacja za brązowy medal
mistrzostw Europy w olimpijskiej
klasie Laser Radial.
gata Barwińska zdobyła brązowy
medal mistrzostw Europy w klasie
Laser Radial, które wczesną jesienią
rozegrano w Górkach Zachodnich. To pierwszy
dla Polski medal w tej konkurencji, odkąd ra-
dial kobiet został wpisany do programu igrzysk
olimpijskich.
Agata od początku regat pływała w ścisłej
czołówce (wygrała wyścig, dwa razy była dru-
ga, raz trzecia i raz czwarta). Dlatego z każ-
dym startem marzenia o medalu stawały się
coraz bardziej realne. – Byłam skoncentrowa-
na. Wyłączyłam głowę, a telefon oddałam mo-
jemu chłopakowi. Nie sprawdzałam wyników,
prosiłam koleżanki i trenera, by mnie nie in-
formowali o tym, jaka jest sytuacja w tabeli.
Pod koniec wiedziałam jedynie, że spadłam
na czwarte miejsce i muszę mieć doskonały
finisz, by wskoczyć na podium. Ostatni fina-
łowy wyścig ukończyłam na siódmej pozycji.
To mój pierwszy medal w seniorskiej impre-
zie rangi mistrzowskiej i największy sukces
w karierze – mówiła Agata po zakończeniu
mistrzostw. Złoty medal zdobyła Holender-
ka Marit Bouwmeester, mistrzyni olimpij-
ska z Rio de Janeiro i czterokrotna mistrzy-
ni świata. Rzutem na taśmę wyrwała złoto
swojej odwiecznej rywalce, broniącej tytułu
Anne-Marie Rindom. Dunka miała już tytuł
prawie w kieszeni, ale ostatnie dwa wyścigi
ukończyła w drugiej dziesiątce. Bouwmeester
natomiast finiszowała na drugiej i pierwszej
pozycji. Druga z Polek, Magdalena Kwaśna,
zajęła 14. miejsce.
Jak Agata przygotowywała się do mistrzostw
rozegranych w pandemicznym sezonie? Z zi-
mowego pobytu w Australii, który trwał dwa
i pół miesiąca, wróciła na początku marca – tuż
przed ogłoszeniem wiosennego lockdownu. Jej
kwarantanna zbiegła się więc z planowanym
odpoczynkiem po treningach i mistrzostwach
świata. – Na przełomie kwietnia i maja, gdy
tylko ogłoszono pierwsze luzowanie obostrzeń,
wróciłam na wodę – opowiada Agata. – Z ko-
nieczności miałam sentymentalną podróż i po-
wrót do korzeni, bo pływałam najbliżej domu,
czyli tam, gdzie stawiałam pierwsze kroki – na
Jezioraku oraz na pobliskim Jeziorze Szym-
barskim, gdzie zawsze wieje wzdłuż akwenu
(osiem kilometrów halsówki i powrót na peł-
nym). Odnowiłam klubowe kontakty, dłużej po-
mieszkałam w domu, poćwiczyłam refleks na
śródlądowych zmianach wiatru i popływałam
z większym żaglem od klasy Laser Standard.
Powiem szczerze – bardzo miło wspominam
ten okres roku, w ogóle nie czułam przygnębie-
nia związanego z pandemią. Może dlatego, że
po prostu skupiłam się na swojej pracy.
W maju i czerwcu Agata przeniosła się na
długie tygodnie do Górek Zachodnich, gdzie
trenowała z Markiem Nostitzem-Jackowskim.
– Mój trener Jared West nie mógł jeszcze wte-
dy przyjechać do Polski z powodu pandemii.
Na początku czułam, że jestem trochę zardze-
Agata Barwińska. Pandemiczny sezon
pełen niespodziewanych zwrotów akcji
Agata Barwińska płynie po brąz mistrzostw Europy.
Fot. Robert Hajduk
ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR” plebiscyt
partnerzy plebiscytu
wiała, musiałam krok po kroku powtarzać
poszczególne elementy techniczne i wracać do
formy. Górki są do tego doskonałym miejscem
– spokój, blisko na akwen, swojsko i znajome
wody – mówi Agata. – Pod koniec wakacji
było jedno zagraniczne zgrupowanie w Szwe-
cji, a później, w pierwszej połowie września,
regaty Kieler Woche w Kilonii. – Choć całe
lato spędziłam w kraju, wcale nie uważam,
że sezon był stracony. Mamy w Polsce liczną
flotę i niezłe warunki, więc jak ktoś chce, to
może pracować. Tym bardziej, że nie brakuje
u nas dużych imprez, w których możemy się
mierzyć z mężczyznami pływającymi na ra-
dialach – to naprawdę hartuje.
Walka o miejsce na trasie regat.
Fot. Robert Hajduk
Dwa tygodnie po mistrzostwach Europy,
PZŻ ogłosił decyzję o przyznaniu nomina-
cji olimpijskiej Magdalenie Kwaśnej, która
na lutowych mistrzostwach świata była piąta
i w krajowej rywalizacji obu pań uzbierała
więcej punktów. Tym samym Magda otrzy-
mała przepustkę do Tokio, a Agata została za-
wodniczką rezerwową.
– Uważam, że kwalifikacje powinny trwać
nadal. Gdyby decyzja zależała ode mnie, to roz-
ważyłabym ich przedłużenie. Tym bardziej, że
pozostając w grze, wspólnie z Magdą się napę-
dzałyśmy do działania i pracy. Mój medal to tyl-
ko jeden z dowodów potwierdzających, że przy-
nosiło to efekty. Oczywiście, akceptuję decyzję
związku i gratuluję Magdzie. Teraz mam nowe
cele: przygotowania do kolejnych igrzysk, które
przecież już za trzy lata, oraz obrona medalu na
mistrzostwach Europy – regaty będą rozgrywa-
ne w Bułgarii w maju 2021 roku.
Podium mistrzostw Europy. Agata Barwińska (z prawej) z brązowym medalem.
Fot. Robert Hajduk
Agata Barwińska.
Fot. Jacek Kwiatkowski
plebiscyt ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR”
partnerzy plebiscytu
Nominacja za złoty medal
mistrzostw Europy w olimpijskiej
klasie Formula Kite.
oznajcie gwiazdę nowej olimpijskiej
konkurencji Formula Kite (course
racing na desce z foilem). Choć ma
zaledwie 16 lat, wygrywa najważniejsze im-
prezy w kategorii open, pokonując seniorki
starsze o kilka lub nawet o kilkanaście lat.
W minionym sezonie Polka zdobyła złoto
mistrzostw Europy i wspięła się na pierwsze
miejsce w światowym rankingu. Wygrała też
mistrzostwa Polski oraz mistrzostwa Hiszpa-
nii. Już rok wcześniej zabłysnęła w świecie
olimpijskiego kitesurfingu, sięgając po srebr-
ne medale w regatach Pucharu Świata (Sar-
dynia) oraz w igrzyskach sportów plażowych
World Beach Games (Katar). Skąd się wzięła
Julia? Niektórzy żartują, że z przyczepy kem-
pingowej, bo gdy tylko się urodziła, co sezon
spędzała z rodzicami kilka miesięcy na Pół-
wyspie Helskim. Do sportowych sukcesów
doszła dzięki pasji i pracy – w poprzednim
roku trenowała na wodzie 190 dni, w tym,
mimo pandemii, przekroczy granicę 220 dni.
Gdy rozmawialiśmy z nią w drugiej połowie
listopada, była w Hiszpanii na kolejnym dłu-
gim zgrupowaniu. – Do domu wrócę dopiero
przed świętami Bożego Narodzenia. Rano
otwieramy komputery i logujemy się do lek-
cji. Po południu pakujemy sprzęt i jedziemy
pływać. Wieczorem zadania domowe i chwila
odpoczynku. To nauczanie zdalne okazało się
fantastycznym wynalazkiem – mówiła Julia.
Mistrzostwa Europy 2020 rozegrano w Puc-
ku w sierpniu. Trzeba dodać, że regaty były
udane także dla pozostałych polskich zawod-
niczek – Magdalena Woyciechowska wywal-
czyła brązowy medal, a Nina Arcisz ukończy-
ła zmagania na wysokim siódmym miejscu.
W kategoriach U19 i U17 nasze reprezentantki
– Julia, Magda i Nina – zajęły całe podium.
Julia Damasiewicz. W młodości siła,
czyli z Półwyspu Helskiego na olimpijski szlak
Julia Damasiewicz.
Fot. Dominik Kalamus
Formula Kite to nowa konkurencja olimpijska, zadebiutuje na igrzyskach Paryż 2024.
Fot. Dominik Kalamus
ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR” plebiscyt
partnerzy plebiscytu
– Solidnie trenowałam cały rok, starając się,
by covid nie pokrzyżował nam planów – mówi
Julia. – Przez miesiąc poprzedzający mistrzo-
stwa mieliśmy zaledwie kilka dni przerwy
między kolejnymi zgrupowaniami, treninga-
mi i zawodami. Ostatnie dwa tygodnie przed
startem spędziliśmy w Pucku, trenując na
akwenie regat. Czujemy się tam prawie jak
w domu, ale tym razem zatoka trochę nas za-
skoczyła. Z dnia na dzień pojawiły się glony,
które towarzyszyły wszystkim zawodnikom
przez całe mistrzostwa. Chyba jeszcze nigdy
nie pływałam na akwenie tak mocno zaata-
kowanym przez morską florę. Rywalizacja
o dużą stawkę w takich warunkach nie zawsze
jest bezpieczna i z pewnością nie jest przy-
jemna – wielu zawodników z trudem radziło
sobie z tym dodatkowym rywalem. Dopiero
podczas finałowych wyścigów glonów było
trochę mniej.
W sportowym rozwoju Julii wielki udział
mają rodzice, którzy od lat prowadzą na pół-
wyspie sklep sportowy Surf Chata. – Zamiast
stawiać zamki z piasku na plaży, córka od naj-
młodszych lat biegała między deskami, żagla-
mi i latawcami – wspomina Łukasz Damasie-
wicz, ojciec zawodniczki. – Pierwsze kroki na
desce windsurfingowej, ze specjalnie uszytym
małym żaglem i lekkim masztem zrobionym
z wędki, stawiała w wieku czterech, pięciu
lat. Później mocno się wciągnęła w surfing –
w tej konkurencji zdobywała nawet medale
mistrzostw Polski. W wieku ośmiu lat pierw-
szy raz spróbowała żeglugi na kitesurfingu.
Już po pierwszym sezonie potrafiła pływać
samodzielnie, a kolejne lata pokazały, że roz-
wija się wręcz błyskawicznie. Próbowała sił
w konkurencjach freestyle i twin-tip. Później
nastał czas deski z foilem i course racingu, któ-
ry szybko zyskiwał popularność i zmierzał do
programu igrzysk olimpijskich. W tej chwili
młodzi polscy zawodnicy, najmłodsi w świato-
wej flocie, tworzą grupę Kite Race Team. Ra-
zem spędzają czas, razem się uczą i wspólnie
się motywują do pracy. Właściwie każdy kolej-
ny sezon przynosi nowe wyzwania. Najpierw
nowa deska, później zamiana klasycznych la-
tawców na komorowe. Coraz lepszy sprzęt do
opanowania i opływania. Ciągły rozwój i przy
okazji dobra zabawa – tak mijają nam kolejne
lata – dodaje Łukasz Damasiewicz.
Każdy rok treningów i startów w wyczyno-
wym kitesurfingu kosztuje co najmniej 60 tys.
zł. Do tego należy doliczyć koszt sprzętu. Set
czterech latawców to wydatek około 50 tys. zł.
Jeśli nie przydarzy się żadna awaria, każdy la-
tawic wystarczy na 40, 50 godzin żeglugi. Ju-
lia co sezon zajeżdża trzy sety, czyli 12 lataw-
ców. Do tego potrzebne są deski i foile – jeden
zestaw kosztuje około 5 tys. euro. Na szczęście
zawodniczka może liczyć na wsparcie produ-
centów sprzętu, współpracuje między innymi
z markami Ozone Kites, Tarifa Foil Boards,
Groove Bars, Marlow i Harken.
Przełomowy moment w karierze Julii na-
stał w końcówce 2019 roku. Do ekipy dołą-
czył trener Paweł Kowalski, który przez lata
współtworzył siłę i pozycję polskiego wind-
surfingu olimpijskiego. Swe doświadczenia
zaczął przenosić na grupę młodych kitesurfe-
rów. Ich umiejętności techniczne wzbogacał
o strategię regatową, taktykę rozgrywania
wyścigów, podpowiadał, jak obserwować sy-
tuację na trasie regat i jakie wyciągać wnioski
– dzięki temu ekipa poznawała tajniki kla-
sycznego żeglarstwa regatowego.
Klasa Formula Kite zadebiutuje na igrzy-
skach już za trzy lata (Paryż 2024). W pro-
gramie jest sztafeta – o medal będą walczyć
pary (kobieta i mężczyzna), ale format roz-
grywania zawodów nie jest jeszcze dopra-
cowany. Można się spodziewać klasycznej
sztafety – gdy dziewczyna minie linię mety,
na trasę wyruszy jej partner (rozważana jest
możliwość wyboru, kto startuje pierwszy).
Systemu krajowych kwalifikacji olimpijskich
jeszcze nie opublikowano.
Julia Damasiewicz: „Solidnie trenowałam cały rok, starając się, by covid nie pokrzyżował nam planów”. Fot. Dominik Kalamus
Julia dorastała nad Zatoką Pucką, tu stawiała pierwsze kroki na desce i tu sięgnęła po złoto.
Fot. Dominik Kalamus
plebiscyt ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR”
partnerzy plebiscytu
Nominacja za zgłębianie
tajemnic windsurfingu
z foilem oraz za srebrny medal
mistrzostw świata w klasie
Formula Windsurfing Foil.
ie wiemy, czy ktoś na świecie wie
o windsurfingu z foilem więcej, niż
Przemek Miarczyński, brązowy me-
dalista olimpijski z Londynu (2002) i czterokrot-
ny uczestnik igrzysk. Ale wiemy, że nikt tak jak
on, nie potrafi zgłębiać tajemnic nowego sportu
i dzielić się wiedzą z innymi żeglarzami, łącząc
funkcje szkoleniowca, zawodnika i testera sprzę-
tu. Jest jak Clint Eastwood – pisze scenariusz,
wciela się w rolę reżysera, produkuje film, a cza-
sem nawet sam się obsadza w głównej roli.
W minionym sezonie 41-letni „Pont” wy-
walczył wicemistrzostwo świata w klasie
Formula Windsurfing Foil. Regaty rozegrano
w Szwajcarii, na jeziorze Silvaplana. Sre-
bro zdobyła także Maja Dziarnowska. Zofia
Klepacka i Maciek Rutkowski zajęli dosko-
nałe czwarte miejsca, a Karolina Lipińska
była piąta. Sukces polskiej ekipy to w dużej
mierze efekt pracy sztabu, którym dowodzi
właśnie Przemek, wirtuoz windsurfingu,
człowiek orkiestra w polskiej kadrze, a także
mąż i ojciec trójki dzieci – słowem: sporto-
wiec, który dla młodych może być wzorem
i źródłem inspiracji.
– Moje zainteresowanie foilem rozpoczęło
się od deski z latawcem – wspomina „Pont”.
– Po igrzyskach w Londynie nie było pew-
ne, czy windsurfing obroni swój olimpijski
status. Coraz częściej mówiono, że deskę
z żaglem zastąpi deska z latawcem. No to
wziąłem kite’a i zacząłem pływać. Najpierw
na tradycyjnym sprzęcie, a później z foilem.
Wtedy poczułem, że latanie nad wodą to jest
to. Zupełnie nowe żeglarstwo, nowe wraże-
nia i nowy sposób korzystania z siły wiatru.
Później, gdy było już wiadomo, że windsur-
fing zostaje w programie igrzysk, testowałem
deskę z foilem Neilpryde RS:X Convertible.
Następnie rozpoczęła się era polskiego pro-
ducenta foili, czyli firmy Exploder. Z Kubą
Kopyłowiczem, szefem Explodera, uzgod-
niliśmy, że będziemy razem rozwijać kon-
strukcję polskiego foila oraz dzielić się do-
świadczeniami i spostrzeżeniami. Do ekipy
testowej dołączył też Maciek Rutkowski.
Cel? Najlepszy foil na świecie musi mieć
metkę „made in Poland”. Testowanie nowych
elementów na wodzie ma kluczowe znacze-
Przemysław Miarczyński. Człowiek orkiestra
i Clint Eastwood polskiego windsurfingu
Przemek Miarczyński: „Musimy zachować czujność i pracować, bo jak prześpimy kilka miesięcy, to świat nam odjedzie”.
Fot. Rafał Czepułkowski / FotoSurf
nie, bo nie zawsze komputerowe obliczenia
i analizy prowadzą do najlepszych wniosków.
Zresztą, te wszystkie symulacje i wykresy nie
bardzo mnie kręcą, wolę to brać „na czuja”.
Analizy komputerowe są ważne, ale później
i tak wszystko musi sprawdzić zawodnik
w akcji na wodzie. Komputer nie zastąpi do-
świadczonego żeglarza, który zwróci uwagę
na dziesiątki elementów: prędkość, wysokość
lotu, kąt nachylenia deski, długość foliowego
masztu – wylicza Przemek.
Pandemia zburzyła w tym roku plan star-
tów i zgrupowań w klasie RS:X, którą zawod-
nicy pożegnają podczas przyszłorocznych
igrzysk w Tokio (Polskę reprezentuje Piotr
Myszka, zawodnikiem rezerwowym jest Ra-
dosław Furmański). Ale paradoksalnie, przez
lockdown nasi deskarze mogli więcej czasu
poświęcić na żeglowanie z foilem i nabiera-
nie umiejętności w nowej konkurencji. By nie
tracić czasu, spotykali się kilka razy w mie-
siącu. Trenowali i organizowali regaty. Covid
zamroził sport, ale nie zatrzymał zawodni-
ków zainteresowanych nową windsurfingo-
wą konkurencją.
Podczas regat w Szwajcarii, które były
zwieńczeniem pandemicznego lata, Przemek
pewnie sięgnął po srebro (Maciek Rutkowski
przegrał brąz o włos – miał tyle samo punk-
tów, co trzeci w klasyfikacji Francuz Pierre
Mortefon). W minionym sezonie „Pont” za-
liczył jeszcze wicemistrzostwo kraju na foilu
oraz brązowy medal mistrzostw Polski w kla-
sie RS:X. Gdy rozmawialiśmy z nim w dru-
giej połowie listopada, był na zgrupowaniu
w Portugalii. Kadrę klasy RS:X przygoto-
wywał do mistrzostw Europy, a z Maćkiem
Rutkowskim testował zestawy nowej olim-
pijskiej klasy IQFoil, która będzie windsur-
fingową konkurencją podczas igrzysk Paryż
2024. – Musimy zachować czujność i ciągle
pracować, bo jak prześpimy choćby kilka
miesięcy, to świat nam odjedzie – mówił.
Czy Przemek Miarczyński mógłby jeszcze
raz powalczyć o igrzyska i pokusić się o pią-
ty start w olimpijskich regatach? – Nie mogę
wykluczyć takiej sytuacji, bo życie jest pełne
niespodzianek. Jednak, po pierwsze, gdyby do-
szło do rozważań o moim kolejnym starcie, to
chciałbym, by ewentualna decyzja zapadła po
konsultacjach w gronie osób ze związkowego
teamu. Po drugie, za dwa lata musiałbym być
najlepszym polskim zawodnikiem żeglującym
na nowej olimpijskiej desce – szczerze mówiąc,
nie sądzę, by było to możliwe. Młodzi z pewno-
ścią mnie dogonią i sprawa się rozwiąże w spo-
sób naturalny. Taki właśnie mam plan.
www.wiatr.pl
…oraz jesienią podczas zagranicznych treningów.
Fot. Patrick Pollak
Listopad 2020. Miarczyński i Rutkowski testują IQFoil.
„Pont” na rodzimych wodach w szczycie sezonu…
FOT. PATRICK POLLAK
FOT. RAFAŁ CZEPUŁKOWSKI
plebiscyt ŻEGLARZ ROKU 2020 MAGAZYNU „WIATR”
partnerzy plebiscytu
Nominacja za złoty medal
mistrzostw świata w bojerowej
klasie DN.
Ł
ukasz Zakrzewski, 36-letni Olszty-
nianin reprezentujący MKŻ Mikołaj-
ki, zdobył mistrzowski tytuł podczas
regat rozegranych na jeziorze Orsasjön w środ-
kowej Szwecji. W zawodach rywalizowało
137 zawodników z 17 krajów. To szósty medal
Łukasza przywieziony z mistrzostw świata.
Wcześniej dwukrotnie sięgał po tytuł wicemi-
strza (2006 i 2008) i trzy razy zdobywał brązo-
we medale (2010, 2011, 2018). W kolekcji ma
także cztery medale mistrzostw Europy – dwa
srebrne (2009, 2011) i dwa brązowe (2015, 2017).
– Pierwszy medal mistrzostw świata zdoby-
łem w wieku 21 lat, debiutując w seniorskiej
flocie. Od tamtej chwili, pracując i zbierając
doświadczenia, na pierwsze złoto czekałem 14
lat – mówi Łukasz, który bojerową pasję dzie-
li z pracą w bankowości – jest doradcą dużych
i średnich przedsiębiorstw w PEKAO S.A.
Mistrzostwa świata rozegrano w połowie
lutego. Warunki do rywalizacji były zmienne,
zarówno pod względem jakości lodu, jak i siły
wiatru. Pierwszego dnia tafla była bardzo mo-
kra, woda miejscami sięgała do kostek. Żeglugę
utrudniały też porywiste szkwały o zmiennej
sile. W tych warunkach Łukasz dwa razy mijał
metę na drugiej pozycji, zyskując sporą przewagę
nad rywalami. Nazajutrz, po nocnych przymroz-
kach, lód był już twardy i suchy, a wiatr zdecydo-
wanie osłabł – polski sternik zaliczył dwa kolejne
miejsca w czołówce (dziesiąte i szóste).
W pogoń za liderem ruszył Karol Jabłoński,
najbardziej utytułowany zawodnik w historii
żeglarstwa lodowego, 12-krotny mistrz świa-
ta. Po pierwszym słabszym starcie (26. pozy-
cja), Karol zaczął odrabiać straty, zaliczając
zwycięstwa w kolejnych wyścigach. Zacięta
rywalizacja i próba nerwów trwałyby nadal,
gdyby pozwoliły na to warunki wietrzne. Nie-
stety, aura nie była łaskawa, więc mistrzostwa
zakończono po rozegraniu czterech wyścigów.
A ponieważ przepisy regat bojerowych mówią
o odrzuceniu najgorszego rezultatu po pięciu
biegach, mistrzem został Łukasz, a Karol zdo-
był srebro. Michał Burczyński, obrońca tytułu,
zajął dopiero 17. lokatę. Warto też podkreślić,
że w pierwszej dziesiątce sklasyfikowano aż
sześciu polskich żeglarzy: Wojciech Baranow-
ski był piąty, Tomasz Zakrzewski – siódmy,
Ryszard Mrózek-Gliszczynski – ósmy, a Jarek
Radzki – dziewiąty.
– Coraz częściej pogoda przeszkadza bojero-
wej flocie, więc jesteśmy już przyzwyczajeni do
tego, że nie udaje się rozegrać kompletu wyści-
gów, nawet na mistrzowskich imprezach. Nigdy
nie wiemy, w jakim momencie regaty się zakoń-
czą, więc trzeba zachować maksymalną koncen-
trację we wszystkich startach, latać równo i uni-
kać wpadek – mówi Łukasz. – Pościg Karola był
rzeczywiście spektakularny, bo jak zwykle miał
doskonale ustawiony ślizg i był bardzo szybki.
Dlatego tym bardziej się cieszę, że wytrzymałem
presję i utrzymałem pozycję lidera.
– Latem żegluję na omedze, choć w ostat-
nim sezonie odpuściłem z powodu pandemii
i odwołania cyklu, w którym startuję. Oczy-
wiście, zawsze najważniejszy jest dla mnie
Łukasz Zakrzewski. Pierwsze złoto
w bogatej kolekcji bojerowych sukcesów
Łukasz Zakrzewski: „Pierwszy medal mistrzostw świata zdobyłem w wieku 21 lat, debiutując w seniorskiej flocie. Na złoto czekałem 14 lat”.
Fot. Gwidon Libera